Autor Wiadomość
Chiyo
PostWysłany: Sob 14:04, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Cóż, zobaczymy, jak to wyjdzie. Jeszcze w lipcu dopytam, jak to dokładnie wygląda, jak obczaję oba na własne oczy.
Komatozona
PostWysłany: Sob 13:42, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Chiyo, nie o to mi chodzilo, chodzilo mi o to, ze skoro Cambridge wymaga A*AA wszyscy ludzie bez zycia beda kuc, bedzie mnostwo kandydatow z A*AA, czesc zaaplikuje na Oxford i wiadomo, ze wypchna tych z AAA.
Chiyo
PostWysłany: Sob 13:40, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Och, to wiem, że muszę pokazać różnorodność zainteresowań. :) O to nietrudno, jak się kocha równie mocno Japonię i Indie, fantasy i The Tudors, taniec i literaturę... ;]

Ale, dziewczyny, tak czy inaczej wielkie dzięki! Muszę to sobie teraz wszystko jakoś ogarnąć, troszkę poszperać w Internecie w poszukiwaniu kilku drobnych faktów i spróbuję coś sobie wstępnie naskrobać. ^_^

Komatozona, moja wychowawczyni ma syna na Oxfordzie, więc ma dostęp do informacji i powiedziała mi tak: "Ci, którzy idą na uniwersytet w 2010 (lub opóźnione 2011, po gap year) na Oxfordzie mają dalej wymagania AAA. To Cambridge zmienia już teraz na A*AA". Moja mentorka z AimHigher to potwierdziła, a nie mam powodu, aby im nie wierzyć - muszą być poinformowane. ;)
Ferhora
PostWysłany: Sob 12:44, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Koma ma ma racje. Musisz pokazać im, że jesteś młoda, sprawna, dajesz radę zajmować się wszystkim przez calą dobę przez cały tydzień i do tego jestes wyspana, uśmiechnięta i chętna do podjęcia nowych wyzwań. I ja nie wiem czy nie jest sie warto poświęcić na te dwie godziny dojazdów do konsulatu... To by mogło zaowocować.
Komatozona
PostWysłany: Sob 12:22, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Jestem w sixth formie, buuu.

Jakakolwiek voluntary work sie liczy, nawet zgrabianie lisci w parku, bo pokazuje im, ze masz dobre serduszko i nie jestes leniwa, a najlepiej, zebys miala i voluntary job i normalna prace, zeby udowodnic, ze jestes samodzielna i niezalezna finansowo od rodziny i tak dalej.
Pan dyrektor nam wyraznie powiedzial, ze podnosi Oxbridge, i Oxford, i Cambridge. Ale nawet jesli nie oglosili tego oficjalnie, to wiesz, wszyscy z A*, ktorzy nie dostana sie do Cambridge poleca do Oxford i standard podniesie sie tak czy tak.

Aaach, a jesli o hobby chodzi nie pisz tylko o japonistyce, bo cie odrzuca, musisz byc "well rounded" i wykazywac zainteresowanie wieloma dziedzinami.
Chiyo
PostWysłany: Sob 12:17, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Oxford życzy sobie trzech A dla naszego rocznika. ^_^ To Cambridge zmienia kryteria i prosi o A*AA.
Komatozona, a ty jesteś w college'u czy sixth formie? Bo jak w tym pierwszym, to powinnaś mieć coś takiego jak Learner Services i tak powinnaś to załatwić! Bo EMA się należy każdemu, nie tylko tym z niepełnych rodzin. Jak jesteś poniżej 18 i na full time education (oraz, jeśli dobrze pamiętam, jeśli zarobki Twoich rodziców/opiekunów mieszczą się w jakichś tam granicach), to należy Ci się EMA. Jak powyżej - wołaj o ALG.

Tak, tylko teraz przystopujmy na moment i pomyślmy: jaka będzie voluntary job dla kogoś, kto się pali na japonistykę? xP Tu jest pies pogrzebany - z moją mentorką z AimHigher długo nad tym debatowałyśmy i obie doszłyśmy do wniosku, że to wcale nie jest takie łatwe, a zwłaszcza w Bradford. Konsulat Japonii byłby wymarzonym miejscem, ale najbliższy jest w Manchesterze, a jednak nie pali mi się godzinna trasa do Manchesteru tylko po to, aby mieć ładną voluntary job na Personal Statement. Moją jedyną opcją, którą rozważam, jest Travelling Man w Leeds, sklep z komiksami - tam przynajmniej byłabym otoczona mangą i ludźmi, którzy w Japonii byli.
Komatozona
PostWysłany: Sob 12:01, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Oxford, ja pierdole, mnie nie stac na A*AA. Najwiecej na co mnie stac to ABB T.T
Liverpool jest Stolica Kultury wlasnie dlatego, ze jest tak cholernie zasyfiony, zawsze tak jest, pompuja pieniadze, zeby zrobic z nimi porzadek. Z moich informacji wynika jasno, ze pierwsze jest Glasgow, durgie Birmingham, trzeci Londyn, czwarty Liverpool, Bradford nie widac... o... ale ja patrze na crime rates, ups XP.
Serio, Liverpool to nie jest mile miejsce, slyszalas o Brookside? ;P
Ale ja sie wcale nie dziwie, ze o zadnym AimHigher nie ma mowy, moja szkola ma takie rzeczy totalnie w dupie, nalezy mi sie EMA, z racji, ze jestem w niepelnej rodzinie i go nie dostaje, probowalam isc z tym do Head Of Year, Head Of Upper School, nic nie pomoglo, musze isc chyba do samego dyrektora.


Wlasnie, Isis na ma racje. Nie wydaje mi sie, zeby spojrzeli przychylnie na kogos, kto chce sie wyroznic na sile. Zwlaszcza w Oxford i Leeds. A poza tym, z tego co sie orientuje chodzisz na jakies tance, czy co ty tam robisz, wiec raczej nie masz sie czym martwic, pokazujesz im, ze jestes aktywna, zaangazowana osoba, znajdz sobie jeszcze jakas voluntary job, zdaj co masz zdac i bedzie dobrze.
(A ja sie nie martwie tak strasznie moim personal statement, bo wszystko i tak zalezy od mojego portfolio ze sztuki, pfff.)





Ooo..: http://www.independent.co.uk/news/uk/this-britain/liverpool-heads-list-of-the-most-deprived-areas-of-england-819718.html
Gdzie tu sprawiedliwosc...
Ferhora
PostWysłany: Sob 11:33, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Oxford....mmmm...nice :D no cóż... Ode mnie masz na pewno wsparcie duchowe i mocno zaciśnięte kciuki. Co do pomocy praktycznej to obiecuje ze będę myśleć o tym przez ten weekend a nóż widelec coś mi do glowy przyjdzie :)
Chiyo
PostWysłany: Sob 11:22, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Isilianos, Ty masz bardzo dobry pomysł, tey! Wiesz, spróbuję obu wersji (tzn. Twojego dialogu oraz takiego "zwykłego") i dam obie do przeczytania tym moim ludziom w college'u - zobaczę, co na nie powiedzą. Ale Twój pomysł mi się strasznie podoba! :D

Fehrora, dobre to zdanie! xD Nie mogę się przestać śmiać! xP
Który uniwerek? Cóż, mam do wyboru pięć, a potem, w zależności od tego, ile mnie wstępnie przyjmie, muszę ograniczyć się do dwóch. Ale te pięć to (od tego, w którym chciałabym być najbardziej, do tego, w którym najmniej):
-Oxford;
-SOAS (School of Oriental and African Studies) w Londynie;
-Sheffield;
-Edynburg;
-Leeds;
Yumminae Rais
PostWysłany: Sob 8:12, 25 Kwi 2009    Temat postu:

W formie dialogu. Coś jakby rozmowa kwalifikacyjna (skoro już ich nie produkują;]), tylko że najpierw niech "zaproszą" Twoją koleżankę, która im o Tobie opowie. Później wchodzisz Ty i mówisz, dlaczego tam i tak dalej.
Aczkolwiek, jeśli jest, tak, jak mówi Komatozona, to jest to ryzykowna forma, której pomóc by mogło zachowanie oficjalnego stylu oraz oficjalnych form w wypowiedziach. Od tekstu musi wiać szacunkiem, oni lubią jak się ich poważa, i Twoją niesamowitą chęcią dostania się tam, bycia najlepszą i zawsze we wszystkim pierwszą.
Ferhora
PostWysłany: Sob 0:01, 25 Kwi 2009    Temat postu:

Z tego co widzę, to powinnaś po prostu napisać gdzie mieszkasz, a sam fakt, że żyjesz i chcesz sie dalej uczyć powinien Ci zapewnić miejsce na uniwersytecie :D a na jaki uniwersytet Ty chcesz iść jeśli można wiedzieć.
Pierwsze zdanie, proszę: Od iluś tam lat mieszkam w Bradford, ale żyję i nadal cieszę się dobrym zdrowiem! :D
Chiyo
PostWysłany: Pią 23:45, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Fehrora, cóż, mam w tej sprawie trochę inne zdanie, ale dobra.

Komatozona, odwiedź Bradford, najlepiej z jakimś silnym Anglikiem, i wejdźcie sobie na Manningham Lane, Oak Lane albo na BD7. Wy tam w Liverpoolu (ponoć europejska stolica kultury, chociaż to się szybko zmienia, więc może moje informacje są już przestarzałe) to macie kurcze dobrobyt i dostatek! ^_^ A Bradford? BD7 jest jedną z najbiedniejszych dzielnic - nie, nie w Anglii i nie w UK. W Europie. Zaraz obok faktu, że w Bradford sprzedaje się rocznie najwięcej Bentley'ów. Większość mieszkańców Bradford ma telewizor, co nie zmienia faktu, że rocznie z biedy umiera w szpitalach w Bradford 60, czyniąc nas miastem z najwyższą Infant Mortality Rate. I to nie jest tylko moje gadanie - to są fakty, które znajdziesz w gazetach, Internecie, w statystykach...
A tak swoją drogą, to nie wiedziałam, że jesteś na tym samym etapie edukacji, co ja.

Zaś powracając do tematu: przemyślałam to sobie i chyba faktycznie odpuszczę sobie pseudoopowiadaniową formę. Jednak czymś samo Personal Statement wyróżnić się musi - jak to mówią, pierwsze zdanie może Cię wciągnąć lub odrzucić. Ale samo pierwsze zdanie niewiele da, trzeba potem utrzymać nastrój pierwszego zdania throughout (wybaczcie, ale późno jest, a jak się robi późno, to mój mózg zwalnia i nie ma sił na latanie za uciekającymi polskimi słówkami ^_^). Kombinuję zatem nad tym, jak to teraz rozegrać, bo jednak jakiś pomysł trzeba wybrać. ^_^
Ferhora
PostWysłany: Pią 23:19, 24 Kwi 2009    Temat postu:

chill out...calm down... wiesz Chiyo, Komatozona raczej miała na myśli Anglików- urzędasów, profesorów, którzy będąc starej daty raczej nie zchilloutują... Mogę się mylić, ale nawet pewien bardzo sympatyczny i wyluzowany anglik w moim wieku dziwił się kiedyś dlaczego jak opowiadam coś śmiesznego to sama się z tego śmieje w trakcie opowieści... mi się wydawało to raczej normalne bo wszyscy których znam tak robią. Dla niego było to coś niezrozumiałego i dziwnego... No o czymś to świadczy, nieprawdaż? :)
Komatozona
PostWysłany: Pią 23:11, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Ja nie pisalam, jestem w roczniku 12, we wrzesniu mnie to czeka.
(A to smieszne, bo Liverpool to dopiero deprived area :P)
Chiyo
PostWysłany: Pią 23:06, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Cóż, ja mam właśnie odwrotne zdanie o Anglikach, które opiera się na tym, co widzę wokół siebie: easy, man! chill out! relax! calm down itd.
A właśnie - jak Ty pisałaś swoje, Komatozona?
Komatozona
PostWysłany: Pią 22:13, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Zacznijmy od tego, ze nie przyjma cie, bo napisalas statement w oryginalny sposob, tylko dlatego, ze robisz cos oryginalnego ze swoim zyciem. To pseudopowiadanie moze ci tylko zaszkodzic, dziewczyno, wiesz, ze Anglicy to pedanci. Lubia formy. I porzadek. Date tu, podpis tam.
Anka
PostWysłany: Pią 22:06, 24 Kwi 2009    Temat postu:

No właśnie to miałam na myśli, porównując to do listu motywacyjnego, nie to, jak (i czy w ogóle) sprawdzą, czy napisałaś prawdę (:
Chiyo
PostWysłany: Pią 21:58, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Fehrora, rozumiem Twój punkt widzenia. Ale Anka ma w pewnym sensie rację - Personal Statement to taki uniwersytecki odpowiednik listu motywacyjnego. W obu wypisujesz kwalifikacje, w obu piszesz, dlaczego to właśnie ty się nadajesz, w obu pokazujesz się z jak najlepszej strony.

Powiem tak: o ile się orientuję, to Personal Statement idzie po prostu do działu administracji, która potem przesyła to dziekanom i/lub odpowiednim departamentom uniwersytetu. To w końcu departament ma zadecydować, czy się dostanę, czy nie. Więc małe szanse, że trafię na zapalonego fizyka.

A z Twoim zdaniem o opowiadaniu... Nie miałam na myśli opowiadania stricte de facto, tylko coś pseudo. Wiesz, nie potrafię się reklamować, nie wiem, czy w ogóle potrafię cokolwiek reklamować, jednak łatwiej sobie wmówić, że piszę tekst na pojedynek i coś naskrobać, niż pisać z myślą, że mam się komuś zareklamować jak jakąś puszkę Coca-Coli czy najnowszą komedię romantyczną. Pytałam też wcześniej mojej mentorki z AimHigher i ona stwierdziła, że pomysł jest dobry, tylko trzeba go dobrze poprowadzić. Ponoć ktoś już tego wcześniej próbował, ale jego Personal Statement nie sprzedawało go dość dobrze, nie reklamowało go tak, jak powinno. Wiem zatem, że muszę przy tym zachować ostrożność, ale też wiem, że takie coś jest realne - trzeba tylko mieć pomysł. I między innymi po to proszę Was o radę. :)

Zaś co do Twojego stwierdzenia, że masz nadzieję, że jestem "w tej instytucji jako "dziecko zdolne" a nie z rodziny patologicznej"... Nie miałam na myśli rodziny patologicznej, kiedy pisałam "społecznie deprecjonowana". Źle to ujęłam w słowa, ale kiedy się zaczyna myśleć po angielsku, to trudno znaleźć odpowiedniki do pewnych zwrotów. Tak, jestem jako "ta zdolna", ale także jako osoba z tzw. "deprived area". Jest to po prostu poprawny politycznie zwrot dla stwierdzenia, że pewne miejsca (jak moje Bradford) to po prostu kicha, gdzie człowieka porządnie nie wyedukują i że trzeba na to zwrócić uwagę przy rozpatrywaniu jego/jej wyników w egzaminach. ;)
Ferhora
PostWysłany: Pią 21:45, 24 Kwi 2009    Temat postu:

No niby tak, ale wiesz... wydaje mi się, że jeżeli chodzi o list motywacyjny do pracy to jest o niebo lepiej bo tam wypisujesz w skrócie, że jesteś super maszyna pracująca, dołączasz ukończone studia, doświadczenie i tyle. Im lepsze studia i praktyki tym większa szansa na dostanie pracy. Ze studiami jest trochę inaczej...Tutaj muszą Ci uwierzyć prawie na słowo...
Anka
PostWysłany: Pią 21:35, 24 Kwi 2009    Temat postu:

Jak dla mnie to angielska wersja specyficznego listu motywacyjnego.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | UNTOLD Style by ArthurStyle