Piórem Feniksa
forum stowarzyszenia młodych pisarzy
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 


Kot - Ivet vs Chyio

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Autor Wiadomość
Satu Tähti
Demoniczny Moderator



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Gwiazd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:53, 01 Gru 2009    Temat postu: Kot - Ivet vs Chyio

Oto przed państwem 'kocie' pojedynek...


IVET vs CHIYO



forma - proza
tematyka - "Kot"
długość - b/o
termin - 30 listopada 2009
wymogi specjalne - brak



Tak dla przypomnienia:

8. Rozjemcy mają obowiązek obszernie wypowiedzieć się na temat każdej z broni i przyznać według własnego uznania talenty (z puli wynoszącej 15), tłumacząc przy tym dosadnie każdą swoją decyzję, odczucia, dodając wskazówki i uwagi, na koniec zaś jeszcze podsumowując. Talenty przyznawane są w kategoriach:
- Pomysł (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Styl (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Realizacja tematu (do dyspozycji 1 talent dla obydwu stron)
- Ogólne wrażenie (do dyspozycji 4 talenty dla obydwu stron)
Talenty muszą zostać przyznane, niezależnie od tego, czy, zdaniem Rozjemcy, twórca broni zasłużył, czy też nie.





Tekst A

„Człowiek daje mi jeść, pić, troszczy się o mnie - jestem dla niego bogiem.”
Kot


- Opowiem ci bajkę, jak to kotek palił fajkę…
- Fajkę? – Kotka syknęła z niezadowoleniem. – Palenie szkodzi zdrowiu, nie słyszałaś o tym?
- Oj, to tylko taki wstęp – odparła Klara, uśmiechając się.
- Nie obchodzi mnie to. Opowiedz coś innego – zażądała Kotka.
- Może „Kota w butach”? – Wskazała na leżącą na nocnej szafce książkę.
- Buty, też mi coś! Dobre dla ludzi, by mogli hałasować!
- „Dick Whittington i jego kot”*?
- Jeszcze czego! Potraktować kota równie instrumentalnie!
- Och, przestań! Wybrzydzasz! Czy naprawdę musi być coś o kocie? – Klara przewróciła oczami.
- Musi. – Kotka ułożyła się wygodniej na poduszce, wpatrując intensywnie w dziewczynkę.
- Dlaczego?
- A dlaczego ludzie chcą czytać tylko o ludziach?
- Wcale nie tyl…!
- Daj już spokój i wynajdź jakąś dobrą opowieść na dobranoc – przerwała. Westchnąwszy, Klara spróbowała znaleźć coś, co odpowiadałoby Kotce.
- „Kot w kapeluszu”*?
- Nie.
- „Kot, który chodził sam”*?
- Nie.
- Ale przecież kot wygrywa!
- Kombinuj dalej.
- „Orlando (kot z marmolady)”*?
- Nie.
- „Mój kot Spit McGee”*?
- Nie.
- „Opowieść o kociątku Tomie”*?
- Nie.
- „Dziewięć żywotów Montezumy”*?
- Nie.
- „Kota Mruczysława poglądy na życie”*?
- Nie.
- Przestań! Musisz się na coś zdecydować! – krzyknęła Klara, nie mogąc powstrzymać frustracji.
- Zdecyduję… jak zaproponujesz mi coś godnego uwagi. Wybierasz same durnawe opowiastki dla dzieci, które upraszczają kocią naturę. Nie lubię ich.
- O! Czyli wolisz coś dorosłego?
- Odmiana będzie mile widziana. – Kotka przeciągnęła się leniwie.
- No dobra – rzuciła tonem sugerującym, iż przyjmuje wyzwanie. – A co byś powiedziała na kocich bogów?
- Bogów? – Zamrugała, a w żółtych ślepiach zabłysło zainteresowanie. – Kontynuuj.
- Wiesz, że kiedyś koty były czczone i uznawane za istoty boskie? – Uśmiechnęła się przebiegle, pozwalając Kotce wgramolić się na kolana.
- Nie. A gdzie? I dlaczego te czasy minęły?
- W starożytnym Egipcie.
- Mrr, tam musi być ciepło…
- Chcesz posłuchać opowieści czy wolisz marzyć o ciepłych krajach?
- Nie, nie! Mów – poprosiła. – Słucham cię z najwyższą uwagą.
* * *
Tahirah westchnęła przeciągle. Bycie córką faraona bywało naprawdę nudne, szczególnie w chwilach, kiedy wszędzie panował spokój. Co niby miała robić w pałacu?
Zdenerwowana nieróbstwem wstała. Nie wiedziała, gdzie miała zamiar się udać - gdziekolwiek byleby nie siedzieć na miejscu. Sama czynność chodzenia wydawała się nagle jedną z ciekawszych rzeczy na świecie.
Pozwoliła, by nogi niosły ją naprzód, przez przestronne korytarze, pomiędzy przecudnymi malowidłami, skryta w cieniu. Szła, byle szybko, byle energicznie, byle zabijało czas oraz nudę. Szła przed siebie, skręcając to w prawo, to w lewo, to znów w prawo. Szła, rozglądając się na boki, by patrzeć, podziwiać, obserwować.
Nie zauważyła przeszkody kroczącej w poprzek jej ścieżki. O jej istnieniu dowiedziała się, gdy wskutek spotkania nóg z czymś ofutrzonym straciła równowagę, a do jej uszu doszło pełne oburzenia, wysokie miauknięcie.
- MIAAAAAAAAAŁ!
- Pff, i czego miauczysz, durny? – odparowała zirytowana, podnosząc się z ziemi. Jej złość dorównywała kociej, kiedy otrzepywała sukienkę z wyimaginowanego pyłu. – Lepiej patrz, jak łazisz, jeśli nie chcesz stracić ogona przy następnym takim spotkaniu! – dodała, ruszając przed siebie, nie zważając na wyrażane prychaniem obelgi za plecami.
Cóż za głupie zwierzę! – powtarzała w myślach, dając emocjom choć jakieś ujście. – I na co komu taki kot?! Leni się tylko, domaga opieki oraz pieszczot, ale towarzysz z niego żaden, a przyjaciel jeszcze gorszy!
- Uch, gdybym tylko mogła, wyczyściłabym Egipt z kotów – mruknęła pod nosem, nie zdając sobie sprawy z tego, gdzie była. Co - wbrew wszelkim pozorom - miało znaczenie.
Gdyby Tahirah rozejrzała się dookoła, dostrzegłaby, iż malowidła się zmieniły. Zamiast rolników w trakcie pracy czy poprzednich pokoleń własnej rodziny widniały malunki kobiety.
Jednak nie byle jakiej kobiety! Kruczoczarne włosy opadały dwoma prostymi pasmami na piersi, lecz nawet pomimo tego można się było domyślić ich kształtu oraz malowanej jędrności. Stała bokiem, jak wszyscy ludzie z farb w Egipcie, chociaż w jej postawie czuć było majestat większy od królewskiego.
Ale tym, co przykuwało w kobiecie uwagę, była głowa - kocia głowa.
Gdyby Tahirah rozejrzała się dookoła, wiedziałaby, iż znalazła się w świątyni Bastet. I być może uniknęłaby tego, co miało właśnie nastąpić.
Nie zdając sobie sprawy z otaczającego ją świata, dziewczyna wpadła na cokół posągu.
- Toż na Anubisa, czy wszystko musi mi się dzisiaj pchać pod nogi?! – zawołała sfrustrowana.
- Wystarczyłoby patrzeć, zamiast przeklinać boskie stworzenia – padła wypowiedziana wibrującym damskim głosem odpowiedź.
Tahirah krzyknęła przestraszona, gwałtownie rozglądając się w poszukiwaniu kogokolwiek. Bez skutku.
- Kim jesteś?! – krzyknęła.
- Spójrz w górę.
Posłusznie spełniła rozkaz, wbijając wzrok w marmurową kocią twarz. W jednej chwili zrozumiała swój błąd.
- Pani, ja… – wydukała, lecz nie dane jej było skończyć.
- Tahiro, czy wiesz, co by się stało w dniu, w którym zabiłabyś wszystkie koty w Egipcie? – zagrzmiała bogini. Dziewczyna zadrżała pod wpływem mocy jej głosu.
- P-pani, ja…
- Czy wiesz?!
- Nie.
- W dniu, w którym zasiądziesz na tronie Egiptu i spełnisz swe życzenie wypędzenia lub zabicia wszystkich kotów w kraju – zaczęła – rozpoczniesz upadek własnej dynastii! Gdyż zabijając mych podopiecznych, dobrowolnie pozbawisz się prawa do mej opieki! Zabijając mych podopiecznych, skażesz Egipt na lata nieszczęścia. Zaś gdy to zostanie dostrzeżone przez jego wrogów, Egipt zniknie z powierzchni świata, zagarnięty przez obcych barbarzyńców. A wszystko to dlatego, że z powodu nieuzasadnionej złości zabiłabyś wszystkie koty i tym samym odrzuciła mnie, twoją boginię; mnie, która wspiera twego ojca w czasach wojny; mnie, która obdarowuje twą rodzinę łaską; mnie, która czuwa nad twym losem. Czy tego pragniesz dla własnego kraju?! – zapytała.
Tahirah patrzyła w kamienne oblicze nad swą głową. Serce tłukło się w jej piersi niczym oszalałe, niezdecydowane, czy pragnie uciec z ciała, czy jedynie wywołać ból w klatce piersiowej. Sama bogini Bastet przemawiała do niej poprzez posąg!
Musiała oszaleć! Przecież posągi nie mówią!
A jednak echo boskiego przesłania dudniło bezustannie w uszach dziewczyny, uparcie nie dając o sobie zapomnieć, natrętnie zmuszając do uwierzenia w rzeczywistość.
Och, dlaczego tamten kot musiał stanąć jej na drodze właśnie wtedy?! Otrzymanie reprymendy to jedno, lecz otrzymanie jej od bogini przekraczało powszechnie uznane pojęcie wstydu!
- Czy tego właśnie pragniesz?! – spytała ponownie, kiedy Tahirah nie odpowiadała.
- Nie – wyszeptała, nie ufając własnemu głosowi.
Przez chwilę panowała cisza. Księżniczka już myślała, że będzie mogła się oddalić, że bogini już skończyła. W chwili, w której wstała z podłogi i postawiła pierwszy krok w stronę wyjścia, przekonała się, jak bardzo była w błędzie.
- Stój!
Tahirah zamarła.
- Czy pozwoliłam ci odejść?
- Nie, pani, lecz myślałam, że… – bąknęła.
- Musisz wpierw zmyć z siebie winę nieprzemyślanych słów – przerwała.
* * *
- I jak ją zmyła? – zapytała podekscytowana Kotka.
- Tego dowiesz się jutro. – Klara ziewnęła, przeciągając się w łóżku. – Jest już późno, czas spać.
- Ej! – Kotka wdrapała się dziewczynce na klatkę piersiową, wbijając spojrzenie w jej twarz. – Jeszcze nie! Ja chcę wiedzieć, co Tahirah musiała zrobić! Powiedz mi!
- Nie.
- Powiedz! Inaczej nie dam ci spać – dodała, trącając łapką policzek Klary.
- Oj! Przestań!
- To powiedz, co było dalej.
- Czemu musisz być taka uparta?
- Bo jestem kotką.
- Och, no dobrze. Ale powiem szybko i wtedy pójdziemy spać! – Uniosła palec w ostrzegawczym geście.
- Może być.
- Tahirah musiała co tydzień składać bogini ofiarę złożoną z jedzenia aż do dnia, w którym obejmie tron, kiedy to miała rozbudować świątynię Bastet dwukrotnie. Zaś w ramach przeprosin miała odnaleźć tamtego kota, o którego się potknęła i uczynić go swym pupilem. Dbała o niego przez lata i ani się obejrzała, a stał się jej najlepszym przyjacielem. Tyle. A teraz daj mi spać! – Schowała głowę pod kołdrą.
Po chwili milczenia Kotka zdołała wleźć pod kołdrę.
- Klara? – mruknęła dziewczynce do ucha.
- Mhm?
- Ty to zmyśliłaś, prawda? Tę całą historię o Tahirze?
- Chciałaś bajkę na dobranoc, to dostałaś bajkę. Czemu nie chcesz wziąć także tego dobranoc do serca? – jęknęła.
- Wiesz, jak tak będziesz się do mnie odzywać, to pogadam sobie z Bastet na ten temat! – Zaśmiała się, układając się wygodnie tuż obok dziewczynki.
- Aha. Powodzenia. A teraz: dobranoc.
- Dobranoc.

Przypisy:
* Brytyjska opowiastka folkowa.
* “Cat in the Hat” autorstwa Dr. Seussa.
* „The Cat That Walked By Himself” autorstwa Rudyarda Kiplinga z książki “Just So Stories”.
* „Orlando (The Marmalade Cat)” autorstwa Kathleen Hale.
* „My Cat Spit McGee” autorstwa Williego Morrisa.
* „The Tale of Tom Kitten” autorstwa Beatrix Potter.
* „The Nine Lives of Montezuma” autorstwa Michaela Murpurgo.
* „The Life and Opinions of Tomcat Murr” autorstwa E.T.A. Hoffmanna.




Tekst B

Alek to nie był jakiś zwykły dachowiec, któremu w głowie tylko opróżnianie miski z kocią karmą i zajmowanie najlepszych legowisk w mieszkaniu, o nie. Charakter też miał, bo Panem Przytulińskim go nazwać nie można było, od razu się obrażał. A uroda? Prawdziwie kocia! Alek był niezaprzeczalnie wyjątkowym okazem spośród wielu innych wyjątkowych okazów.
Najbardziej jednak wyróżniał go charakter, który można by określić mianem: "Będę złośliwy; i tak nie możecie mi nic zrobić, bo mam zbyt ładne oczy". I bądź tu, człowieku, dla takiego wyrozumiałym! Alek powiększał grono wrednych przedstawicieli czworołapnych i wąsowatych, odkąd pamiętam. Jako kociak obgryzał nie tylko moje ukochane egzotyczne rośliny, a potem wymiotował na nowiusieńki dywan, ale też drapał po kryjomu satynową pościel, robiąc z niej sitko, obgryzał co mniejsze, dłuższe i najbardziej wystające drewniane przedmioty oraz wskakiwał na kuchenny blat, pożerając wszystko, co ładnie mu zapachniało (nigdy ci nie zapomnę tego lukru z Wielkanocnego makowca, Ty draniu!).
Alek nie reagował też na wołanie, kiedy coś przeskrobał. Jakimś cudem wiedział, kiedy krzyczałam "Aleeek!" by zaraz dodać "Uduszę cię za te wymiociny w przedpokoju!", a kiedy przymilnie wołałam "Aleeek!", po chwili krzycząc: "Śniadanie/obiad/kolacja!" (niepotrzebne, rzecz jasna, skreślić). Zresztą... i tak nie reagował na imię, jeśli nie miałam zamiaru uprzedzić go o jedzeniu. Bo i po co takiemu imię? Że jest Alek, to wiedział, ale reagować? No, na co mu to? A może się kotu nie podobało? Może w głębi duszy chciał być nazywany Alfredem, Alojzym, a może Zygfrydem? Tego niestety nie było mi dane się dowiedzieć.
Alek na polecenia też nie reagował. Nawet takie najprostsze, jak "Rusz ten tyłek sprzed telewizora" czy "Zabieraj pazury z moich nowych rajstop". Kiedy wołałam: "Aluś, kochanie, gdzie jest moja pierś z kurczaka, która przed chwilą leżała sobie grzecznie na talerzu, w kuchni?" Myślicie, że się przejął? Nic bardziej mylnego! Kot w tym czasie to się chętnie po domu porozgląda, coby żadnej myszy nie zobaczyć na suficie, a może mu właścicielka wody do miski dolała, chociaż i tak pije ją raz na dwa dni? Dobrze, że nie wywracał oczami jeszcze, bo po tym geście, to by mi podświadomość kazała biegać za nim z dzidą, ukatrupić, upiec i zjeść, wypychając wnętrzności buraczkami. Alek naprawdę potrafił obudzić we mnie zwierzęce instynkty, zwłaszcza, kiedy odnalazłam moją pierś z kurczaka za fotelem, bądź też zabunkrowaną w innym - uwierzcie! - o wiele mniej przyjemnym miejscu.
Oczywiście ten przebrzydły kocur wszystko rozumiał. Co prawda nie znał języka polskiego tak dobrze, jak ja, ale te całkiem proste polecenia wysyłane w jego stronę, na które nie miał zamiaru reagować, rozumiał doskonale. Zdradzały go nad zbyt inteligentne ślepia! Przebiegły - wydawało mu się, że mam go za idiotę... - to tu, to tam, podrepcze w kółko, udając zdezorientowanego, raz po raz nasika obok kuwety i, przepraszam, to ma być niby dowód na to, że kot jest zwierzęciem nierozumnym? Nic bardziej mylnego, powtarzam. To świadczyło tylko i wyłącznie o jego podświadomej, szczerej i wrodzonej - bądź nabytej (nie mój interes) - złośliwości.
Skąd wiem, że to akurat ta cecha charakteru kierowała Alkiem przez całe jego kocie życie? Ano, kiedyś się biedaczek troszkę zdradził. Dokładnie trzy lata temu, gdzieś na wiosnę, kiedy to od weterynarza dowiedziałam się, że kot ma coś ze stawami biodrowymi i strasznie biedaka wszystko bolało, chodził z widoczną trudnością, a niedługo potem niestety zdechł, choć absolutnie nie w męczarniach, nie pozwoliłabym mu na to.
Alek miał dziewięć lat, kiedy dosięgła go Dłoń Kociej Wyroczni i oboje dowiedzieliśmy się o jego chorobie. Niedługo potem przestał być tym samym Alkiem, który przez poprzednie sto osiem miesięcy uprzykrzał mi życie swoimi wybrykami (natury). Z dnia na dzień robił się coraz bardziej chory, biedny, obolały i tracił coś z Alkowego charakteru.
Mimo to, może z przyzwyczajenia, a może ze strachu, że Alek mi tu całkiem zmieni osobowość (do której zdążyłam się mimo wszystko przyzwyczaić), przez cały czas dawałam mu te same komendy, tyle, że trochę więcej było w nich prośby, niż rozkazu. Słyszał wtedy Alek: "Kotku, przesuń się z ekranu telewizora, ja wiem, że cię stawy bolą, że to nie te lata, mój drogi, ale pani by chciała Familiadę obejrzeć, bo to w końcu tylko raz w tygodniu. No?". I reagował. Jak nigdy, reagował, przesuwając swój koci zadek, a często nawet zeskakując z blatu regału i usadawiając mi się na brzuchu (najczęściej od razu wtedy, kiedy byłam po obiedzie - coś jednak zostało z tej kochanej Alkowej złośliwości). Kiedy prosiłam: "Aluś, wychodzę na minutę do pokoju podlać roślinki, nie dotykaj mojego mielonego, bardzo cię proszę. No?" I nie dotykał. Siedział uprzejmie na kuchennym stołku, spoglądając na talerz niby to z kontemplacją, a kiedy wracałam, miauczał głośno, jak gdyby chciał oświadczyć "Widzisz? Nie ruszyłem! Nawet nie liznąłem!". Po części tłumaczyłam to sobie tym, że Alkowa kondycja nie była już najlepsza i wskakiwanie na stół sprawiałoby mu jakiś tam ból, ale kot, który chce być złośliwy - będzie. Alek natomiast już nie chciał.
Coraz częściej jednak układał swe kościste ciało na krześle w przedpokoju, rozciągając się na bordowej poduszce i mrucząc głośno, żebym przypadkiem nie zapomniała, że Alek jest, że jeszcze żyje i ma się dobrze, bo głośno mruczy. Przedpokojowy fotel stał się jego ulubionym legowiskiem: tam spał, przeżuwał kocie chrupki i robił poranną, popołudniową oraz wieczorną toaletę. Tam też zdechł, po części dlatego, że trochę był już stary, chociaż głównie z powodu wcześniej wspomnianej choroby stawów. Ale odszedł we śnie, z kocim uśmiechem satysfakcji na mordce i kroplami jogurtu na wąsach, których nie miał akurat ochoty zmyć.



Głosowanie możliwe do 14 grudnia;).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Tiere




Dołączył: 07 Wrz 2009
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemal Warszawa.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:49, 01 Gru 2009    Temat postu:

Oj, wysoki poziom skutecznie utrudnia mi ocenienie. Ale spróbujmy:

- Pomysł
Tekst A: 3,5
Tekst B: 1,5
Pomysł w Tekście A jest moim zdaniem nieco ciekawszy niż w Tekście B. Ten drugi w zasadzie niczym nie zaskakuje, w pierwszym podobało mi się odwołanie do mitologi(to ujęło mnie za serce, bowiem przepadam za mitologią).

- Styl
Tekst A: 2,7
Tekst B: 2,3
Tu zaczęły się problemy z rozdaniem punktów, bowiem zarówno Tekst A jak i Tekst B są bardzo dobre pod względem stylu. Troszeczkę lepszy jest Tekst A.

- Realizacja tematu
Tekst A: 0,5
Tekst B: 0,5
W obu tekstach bardzo dobrze oddano charakter kotów. No i nie podlega dyskusji fakt, iż oba były na temat.

- Ogólne wrażenie
Tekst A: 2,5
Tekst B: 1,5
Mimo wszystko Tekst A wywarł większe wrażenie. Począwszy od pomysłu po wykonanie. Owszem, Tekst B również był bardzo dobry, jednak forma mniej oryginalna, co przesądziło o sprawie.

Razem:
Tekst A: 9,2
Tekst B: 5,8


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Dajen




Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:03, 05 Gru 2009    Temat postu:

Kolejny pojedynek warty uwagi! Zachęcam do przeczytania tekstów. Warto!
(Tak, gdyby ktoś się tu zabłąkał bez zamiaru oceny)

Pomysł
A. 3
B. 2

Tekst A ma zróżnicowaną formę. Mamy dialog. Na początku byłam nastawiona do tekstu negatywnie, bo nie lubię kiedy zwierzęta mówią ludzkim głosem, ale czasem można sobie na to pozwolić. W połączeniu z opowieścią kompozycję oceniam na plus. Jest konkretne nawiązanie do mitologii egipskiej. Na początku pomyślałam o orientalizmie, ale ostatnio myślenie mi nie wychodzi. Jednak wydaje mi się, że mogłaś tę opowieść bardziej przedłużyć, bo zostały zachwiane proporcje. A zakończenie rwane zupełnie do mnie nie trafiło. Te wyliczenia w dialogu, też, jak na moje oko, nadużyte. Po którymś z kolejnym już tylko sunęłam wzrokiem.
Tekst B jest ciekawy. Podoba mi się nutka ironii i naprawdę solidna personifikacja kota. Duży plus za to, że praktycznie pisząc cały czas o tym samym miałam wrażenie, że każde zdanie charakterystyki Alka stawia go w całkiem odmiennym świetle. Chyba nie skłamię jeśli powiem, że nie doszukałam się powtórzeń. Brawo. Jednak pomysł jest banalny. Owszem świetna realizacja, ale brakuje oryginalności.

Styl
A. 2.5
B. 2.5

Realizacja tematu
A. 0.5
B. 0.5

Ogólne wrażenie
A. 2.5
B. 1.5

Dlaczego tak? Otóż autorka tekstu A wzbudziła we mnie ciekawość. Zajrzałam do naszej wszechwiedzącej sieci, poszukałam, przeczytałam, zobaczyłam, a zdarza mi się to niezwykle rzadko. Czuję się wzbogacona intelektyalnie. Tekst B był dla mnie czystą rekreacją, może kwestia tego, że nie sięgnęłam w głębię przemiany Alka? Nie potrafię zinterpretować końca. Tyle

Efekt:
A. 8.5
B. 6.5


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Iyou




Dołączył: 31 Sie 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:01, 14 Gru 2009    Temat postu:

Pomysł 5
A:3
B:2

W "A" była jakaś historia, a właściwie historia w historii, co uważam zawsze za interesujący zabieg. Opowiedzenie kotu historii o innym kocie jest bardzo sympatycznym pomysłem. Nie ukrywam też, że spodobało mi się wykorzystanie egipskich wierzeń (sama mam figurkę egipskiego kota w domu). Gorzej jednak z wykonaniem - pomysł był bardzo ciekawy, ale jego realizacja mnie nie zachwyciła.
Pokazanie życia kota, jego przemiany i stosunków z człowiekiem też bardzo mi się spodobało, ale pod względem oryginalności jest już słabiej. Co nie znaczy, że pomysł mi się nie podobał - wręcz przeciwnie.

Styl 5
A:1.5
B:3.5

W "A" styl mnie nie zachwycił. Było dużo dialogów, a w nich trudniej o błędy, dlatego bardziej doceniam drugi tekst. Poza tym w pierwszym znalazłam trochę błędów.
Za dużo jest też tak zwanych ozdobników, niepotrzebnych urozmaiceń, które zamiast mądrze brzmią dość śmiesznie. Na przykład "w skutek spotkania nóg z czymś ofutrzonym" - czemu nie po prostu "potknęła się o kota"? "Ofutrzony" brzmi dość dziwnie.
Poza tym "czynność chodzenia" - nie przesada?

W "B" nie jest idealnie, ale czytało mi się znacznie przyjemniej, płynniej.

Realizacja tematu 1
A:0.5
B:0.5

Ogólne wrażenie 4
A:1
B:3

"B" spodobał mi się bardziej, bo wywołał emocje. Podejrzewam, że mógł być napisany na podstawie prawdziwych doświadczeń, ale tak czy inaczej bardzo spodobał się mi, jako wielbicielce kotów. Nawet nie poczułam się urażona za nazwanie kota złośliwym. A szczegóły typu jogurt na wąsach, czy te urocze prośby skierowane do kota - po prostu mnie ujęły.
"A" nie jest zły, ale spodobał mi się mniej. Nawet, jeśli dialog na początku był całkiem ciekawy (aha, i trochę za dużo tych tytułów podałaś).

Razem:
A:6
B:9


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Satu Tähti
Demoniczny Moderator



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Gwiazd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:35, 14 Gru 2009    Temat postu:

Z racji tego, że mało osób oceniło przedłużam termin o tydzień!
OCENIAMY DO 21 GRUDNIA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ankeszu




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 837
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krakau
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:37, 20 Gru 2009    Temat postu:

Uch. Teksty są dosyć różne.
Tekst 1 – plusy: tytuły opowieści, które nic mi nie mówią i brzmią całkiem miło, opowieść w opowieści; niewyjaśniona gadatliwość dziewczyny do kotki (Wigilia, że taka rozmowa?:); przyjemny całkiem styl i nawiązanie do określonych wierzeń... No i to, że potrafiłam sobie wyobrazi obie postacie (Klarę i kotkę :) – czemu ta druga nie ma imienia? Ale to w sumie też plus. Nadanie imienia byłoby... zmieniłoby tą kotkę. Nie znalazłam błędów.
Nie wiem czemu, ale trochę drażniła mnie tylko raczej dialogowa forma poznania Kotki i Klary; jakiś opis by się przydał, cuś o zachowaniu kici... Coś o spojrzeniach, wąsach, ogonie... Brak mi tego kociego nastroju. Przecież tylko 7% informacji jest przekazywane drogą werbalną, mrrrru? ;D

Tekst 2 – plusy: podoba mi się opis z punktu widzenia właścicielki. Bo, jest to opis raczej, opowiadający powtarzające się czynności i zachowanie... Nie opowiada. No, ale nie było podanego gatunku XD tylko ta właścicielka trochę mdła.
Pierwsze zdanie mało wciąga. Drobne błędy (brak przecinka, zdanie z małej litery,*, **, dosyć blisko siebie powtórzone pewne zwroty), choć styl wypowiedzi mi się podoba. I pytanie tylko, to styl autorki czy bohaterki?

* - nie pasuje mi tu coś, w samej strukturze zdania:
Cytat:
Kiedy wołałam: "Aluś, kochanie, gdzie jest moja pierś z kurczaka, która przed chwilą leżała sobie grzecznie na talerzu, w kuchni?" Myślicie, że się przejął?


** - nie rozumiem tego, zamotane, na co by nie pozwoliła, zdechnąć?:
Cytat:
Ano, kiedyś się biedaczek troszkę zdradził. Dokładnie trzy lata temu, gdzieś na wiosnę, kiedy to od weterynarza dowiedziałam się, że kot ma coś ze stawami biodrowymi i strasznie biedaka wszystko bolało, chodził z widoczną trudnością, a niedługo potem niestety zdechł, choć absolutnie nie w męczarniach, nie pozwoliłabym mu na to.

Okej, a same cyferki:

Pomysł:
A: 3,3
B: 1,7
Opowiadanie bajek gadającej kotce i opowieść o egipcjance... Bardziej, niż złośliwy kocur.

Styl: (o boziu, boliii! Tekst dobry kontra tekst dobry, oba ze swoistymi niedociągnięciami?)
A: 3
B: 2

Realizacja tematu:
A tutaj przyznam, że... No... mało kota jest w tekście A. Tak mi się wydaje. Stąd nieznaczna różnica
A: 0,3
B: 0,7

Ogólne wrażenie:
A: 2,3
B: 1,7


Łącznie:
A - 8,9
B - 6,1


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Michalina




Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1408
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:55, 22 Gru 2009    Temat postu:

a można jeszcze ciut przedłużyć? bo bym oceniła po zrobieniu świątecznych porządków ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Satu Tähti
Demoniczny Moderator



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Gwiazd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:02, 22 Gru 2009    Temat postu:

Okej ^^ Oceniami do 28 grudnia!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Satu Tähti
Demoniczny Moderator



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Gwiazd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:42, 28 Gru 2009    Temat postu:

Dobra, koniec tego dobrego, nikt i tak już nie ocenia. Więc oto wyniki:

TEKST A - 32,6
TEKST B - 27,4


Gratulujemy Chiyo, do której zwycięska praca należy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
Regulamin