Piórem Feniksa
forum stowarzyszenia młodych pisarzy
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 


Spotkanie z dawno niewidzianą osobą - A.J. vs Scatty_Rikki

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Autor Wiadomość
Euverris H'ané
Alabastrowy Moderator



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:03, 29 Kwi 2009    Temat postu: Spotkanie z dawno niewidzianą osobą - A.J. vs Scatty_Rikki

Dopiero dzisiaj, bo A.J. miała pewne problemy techniczne. Noale, zapraszam...


A.J. vs Scatty_Rikki
Forma: proza
Tematyka: "Spotkanie z dawno niewidzianą osobą"
Długość: b/o
Termin: 14 kwietnia 2009
Wymogi specjalne: brak


Dla przypomnienia:
- Pomysł (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Styl (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Realizacja tematu (do dyspozycji 1 talent dla obydwu stron)
- Ogólne wrażenie (do dyspozycji 4 talenty dla obydwu stron)
Talenty muszą zostać przyznane, niezależnie od tego, czy, zdaniem Rozjemcy, twórca broni zasłużył, czy też nie.






Tekst A
Wszystko zaczęło się w kwietniu. Pięknym kwietniu, podczas, którego błękitne kwiaty wirują pod podmuchem chłodnego, jeszcze, wiatru. Kwiecień zawsze był najpiękniejszy – pełny sentymentów. Kwietnie zawsze były piękne i niepowtarzalne, jak dojrzewający pąk nastoletniego uczucia.
W kwietniu Raquel miała czternaście lat i drewnianą szopę na głowie – tak, taką szopę na narzędzia, kawałki drewna do kominka i taką szopę, w której mogą zamieszkać podwórkowe zwierzęta. W każdym razie w tej szopie można było pomieścić wszystko – stado balonów, mnóstwo pożółkłych fotografii, zaschniętą babeczkę z nadzieniem miłości, kilka kamyków z obiecanej plaży, dwa zdania na temat uwodzenia oraz kuferek z pamięcią, która, chyba stanowiła największy skarb.
W kwietniu Raquel nie była jeszcze kobietą. S t a w a ł a się n i ą. Pierwszego, we wtorek, kupowała nowy stanik, a drugiego szła do sklepu po niezbędne podpaski. Z uporem znosiła niewdzięczności wieku młodzieńczego, które pozostawiały na jej nosie kilka nagminnych niedoskonałości.
W kwietniu Raquel nosiła letnie sukienki, obfitujące w całą gamę przeróżnych kwiatów. W kwietniu Raquel zapaliła swojego pierwszego papierosa. W kwietniu Raquel zaczęła pić. W kwietniu Raquel poznała smak delikatnego seksu.
W kwietniu Raquel się zakochała.
W kwietniu była kimś innym. W kwietniu jeszcze nie była jeszcze motylem, który z łatwością dawał się złapać w dłonie, aby po kilku mrugnięciach rzęsowymi skrzydełkami odlecieć w siną dal. W kwietniu była perłą z luksusowego naszyjnika, której ciało, wnętrze, jak i struktura było dla nikogo nieznane. Ostatnimi czasy zgubiła tą małą, błyszczącą perełkę, tracąc, zarazem rozeznanie we własnej osobowości.
Kwietnie zawsze były piękne i niepowtarzalne, bo właśnie wtedy uczucia rodziły się w ziemi wypuszczając pąki, w słodkich pocałunkach. Oczywiście, z każdym rokiem wszystko się zmieniało – nie były już modne słonie na złotych łańcuchach. Wszystkie odzyskały wolność, poszły w świat, który w ciągu, zaledwie, kilku sekund, zmienił się nie do poznania.
W kwietniu miała lekko falowane włosy, jakby przygotowane do tego, że ktoś będzie zatapiać w nie dłonie – ktoś inny, niż wiatr. W kwietniu była śliczną, uroczą dziewczynką, która w wyobraźni chłopców miała podstawy do wyrośnięcia na ślicznotkę, którą z chęcią by oglądali nago, co wieczór. W kwietniu jeszcze nie była tak pewna siebie, nie znała wszystkich sztuczek, nie próbowała dowodzić w związku, czy jakichkolwiek innych relacjach. W kwietniu jej karminowe ustka w kształcie serduszka wypuszczały wyselekcjonowane, słodkie, niczym bezy, słowa.
W kwietniu, zakochiwała się bez mrugnięcia oka.
Ale to był kwiecień, piękny kwiecień. Chwilowo ku końcu zmierzał luty, który jeszcze za sobą ciągnął przekleństwo mroźnej, mokrej, londyńskiej zimy. Pogoda przygotowywała na traumę – zasypywała jednostki ludzkie, jaki i zwierzęce, depresyjnym śniegiem.
W lutym Raquel prostowała włosy, które przynosiły na myśl, lejącą się po jej ramionach, gorącą czekoladę. W lutym nosiła czarne szorty, pod które zakładała grube, czarne rajstopy z włóczki, w których ciągle robiła dziury, a do tego buty emu, aby chodź w stopy było ciepło. W lutym każdy zwracał na nią uwagę, tak jak zwraca się uwagę na seksowną kobietę, szczególnie turyści z zimnych krajów, albo zwykli, denerwujący Anglicy, dla których egzotyczna uroda bywała prawdziwym rarytasem. W lutym była prawdziwą kobietą – uwodzicielką z bogatym planem na każdą, kolejną noc. W lutym, ze swoim ust, w kształcie serca, wypuszczała smugi tytoniowego dymu. Od czasu, do czasu słowa.
W lutym miała alergie na słonie i poszukiwała wciąż swojej perły.
Właśnie w lutym znów wrócił do niej kwiecień – dobry, sentymentalny kwiecień. Ciepły kwiecień.
Przysiadł się do niej, na ławce w parku, podczas, jej kolejnej, samotnej ucieczki przed rzeczywistością.
` -Hej.- Powiedział ochryple spoglądając na nią. Przez chwilę na swoim boku poczuł podmuch wiatru, jakby siedząca, obok niego dziewczyna szybko się podniosła i już uciekła, jednak ona nadal tam była. Nie patrzyła na niego – wtapiała zieleń swych oczu w korę starej wierzby, rosnącej nad brzegiem jeziora, ale nie ulotniła się. Miała ochotę ominąć tą niepokojącą chwilę, jednak, z frustracją uznała, że nie pokona przeznaczenia. To się musiało stać i tyle.
Kwiecień był ciepły. Mimo, iż nieczuły, zdradliwy i kłamliwy, to i tak ciepły jak karmelek, który rozpuszcza się na języku.
Tony wyjął z kieszeni papierosa i też zapalił. Może i ich języki nie mogły dojść ze sobą do porozumienia, ale może za to kłęby wypuszczanego z ust dymu, będą miały ze sobą, o czym porozmawiać?
Ostatni raz ze skrętem w dłoni widziała go w łóżku. Trzy lata temu. Leżeli nadzy pod miękką pierzyną, oplecioną twardą poszewką z kory, czując to samo kwietniowe ciepło. Kopcił papieros jeden za drugim, mając pod sobą ich podarte, przez namiętność, ubrania, a ona wpatrywała się w niego, niczym w bóstwo, obrazek, afrodyzjak.
-Jakie spotkania po latach są piękne.- Zadrwiła ozięble Raquel, czując w gardle zimny sopel lodu, który nie pozwalał jej na wypuszczanie z toni ciepłych, miłych słów. Wszystko było ochładzane przez prozaiczny sopel lodu.
-Chciałem porozmawiać.- Spojrzał na nią wypuszczając w ust kłębek dymu.
-Można chcieć dużo rzeczy. Każda twoja zachcianka zostaje spełniana, Tony?
-Nie.- Jednym, trzyliterowym słowem chłopak odparł atak agresji miażdżącej się w jej drobnych dłoniach z paznokciami, polakowanymi na ognistą czerwień. Wyglądał jak potwór. Przypominał Dzwonnika z Notre Dam – do niego brakowało mu już tylko garba, który chyba sobie zrobi z poduszki, albo podgłówka w kanapie, która rozsypywała się w drobny mak.
Dzwonnik z Waterloo, ujęcie pierwsze. Akcja!
Brzydki Dzwonnik, podobno gwałci na prawo i lewo, porywa dzieci, kradnie pieluszki bezbronnym matkom i wyjada zupę dzieciom z lodówki. Piękna Esmeralda, wplątana poniekąd w romans z jednookim potworem, odnalazła w nim człowieka, po czym go w nim zabiła. Teraz boi się spokojnie śpiewać na ulicy ze swoim tamburynem. Te melodie miłosne były kłamliwe.
-Czego chcesz?- Westchnęła. Nadal na niego nie patrzyła. Bała się, że razi ogniem, że ten palący wzrok ją rozgrzeje i nakaże myśleć Bała się tego, że kwietniowe szaleństwo pobudzi jej serce do życia nakazując rozumowi schować się za kurtyną lejącej się, gorącej czekolady.
Ciebie, pomyślał spoglądając na nią smutnym okiem. Zaciągnął się po raz kolejny. W jego wyobraźni ta scena była łatwiejsza. W jego wyobraźni ta obojętność nie była aż tak okrutna, a on sam stał się bardziej odważny.
W kwietniu Tony był obrońcą, pogromcą, bohaterem! W kwietniu Tony był bóstwem, był męstwem, był przystojniakiem z funtem w kieszeni. W kwietniu Tony wykręcił rękę gnojowi, który ukradł torebkę pięknej, młodej damy. W kwietniu miał tą siłę bezczelnego typa, który wie, czego chce.
W kwietniu poznał Raquel McGowan i się w niej zakochał. A w lutym? W lutym był Bestią Bandytą, niebezpiecznym typem, w którego dobre serce nie wierzyła nawet ona.
-Chcę załatwić sprawę. Jest między nami wiele nieporozumień.
-Nieporozumień.- Zakpiła Raquel gasząc na odklejającej się, zielonej farbie, niedopałek.- Nieporozumień. Nieporozumieniami nazywasz tą Annę? Te twoje cpuńskie zaloty? Ratowanie narkomanki z opresji? Dobrze, ja wszystko rozumiem. Szkoda, tylko, że decydując się na takie gesty wojowniczej przyjaźni, zapomniałeś o mnie.
Każde słowo cedziło, jak malutki sztylet, który przechodził przez jego organy, zostawiając w nich, rozprzestrzeniającą się po żyłach truciznę.
-Nie rozumiesz.- Westchnął.
-Czego nie rozumiem? Tu chyba nie jest nic do tłumaczenia. - Odparła w trakcie bełkotu cichych słów, jaki odbijał się z echem po parku.
W tej chwili marzył tylko o jednym – niech ktoś ukradnie jej tą cholerną torebkę! Palce go świerzbiły, a pluskwa w gardle drapała. Miał wielką ochotę dorwać jakiegokolwiek dupka, który skrzywdził Raquel choćby samym swoim istnieniem. Miał ochotę zadać komuś cios w nos, miał ochotę kopać po brzuchu i szarpać za włosy. Czemu nikt nie podejdzie i nie zabierze jej tej wielkiej torby? Pewnie Chanel, Dior, czy coś równie kosztownego – nie znał się na modzie. Dla niego Raquel mogła chodzić ze zwykłą foliową, reklamówką, jaką za darmo oddają w sklepach – i tak za jej kradzież ktoś przypłaciłby to nosem. Ale tam zapewne był telefon, iPod, szminka, flakonik perfum, których nie miał okazji wąchać… W kwietniu pachniała tulipanami.
Powinien sam siebie okaleczyć, w końcu to on dostał od niej zimny, lutowy policzek.
-Słuchaj, nie chcę o tym rozmawiać, naprawdę. Daj mi święty spokój!- Żachnęła Raquel uciekając od tej tortury. Serce nie wytrzymało – zaczęło bić. Wykorzystała ostatnią chwilę bytu rozumu na ucieczkę, która jako jedyna z możliwych dróg mogła skończyć się szczęśliwie.
Uciekła. Poleciała, niczym mały koliber do świata, gdzie miłość istnieje, gdzie miłość boli, gdzie kuje i zabija, z każdym kolejnym oddechem. Weszła do świata kwietnia, żałując te kilka drobnych kroczków, to popchnięcie czystej tęsknoty, które ją do tego zmusiły. Policzki ją paliły, a drobne kryształki słonych łez mieniły się w świetle kwietniowego słońca.
Raquel, Raquel!, słyszała za sobą, zaczekaj! Nie, nie zaczeka. Czekała na niego dwie noce, dwa dni, a potem już go nie zobaczyła, bo dwóch panów skuło go w kajdanki i zaprowadziło do radiowozu. Teraz jedynie czekała na to, aż zmądrzeje i przestanie płakać na jego widok. Na myśl o nim.
Pamiętasz nas, Tony? To było piękne. To było coś. Byłam alfą, Ewą, omegą, kwiatem, pawiem, słońcem i latawcem. Nowa sukienka, łzy po obejrzanym filmie, smak świeżo zaparzonej kawy, drink z przystojniakiem, a ku końcu seks – to mogę mieć za kilka funtów – na pstryknięcie palca! Jednakże, gdy pstrykam, to Ty nie pojawiasz się obok. Kiedy wyciągam moją master card – też Cię nie ma. Te nasze wspólne chwile na świeżo skoszonej trawie, pod gołym niebem były niepowtarzalne, bezcenne, utracone raz na zawsze – dostępne tylko dla nas.
Szkoda, że to wszystko było iluzją. Szkoda, że to akurat Ty okazałeś się moim drogowskazem. Próbowałam znaleźć to samo w innych, szukałam kogoś takiego, kogoś, kto dałby mi podobnych wrażeń, do tych, które czuję na dźwięk Twojego głosu. Obskoczyłam cały Londyn, wzdłuż i wszech i nadal jestem otoczona koroną porażek.
Zniszczyłeś mi życie, pierdolcu. Zniszczyłeś mnie. Zgniotłeś moje serce, zabrałeś i nigdy nie chciałeś oddać. Może zażądasz okupu? Za co mi je oddasz? Ile chcesz?
Jak pięknie by było, gdyby cena wolnego serca była przeliczana na funty!
Tony ją zostawił. Zostawił ją teraz, zostawił ją kiedyś. Jeszcze kiedyś do niej wróci, obiecał sobie. Jeszcze zostanie jej bohaterem. Jeszcze powie jej wszystko to, co skrywał we własnych myślach.
Czy, Ty, perełko mnie jeszcze kochasz?
Perełka zmarła – nie karmiłeś jej słodkimi pocałunkami, od trzech lat, kochany. Nie dziw się!




Tekst B
Siedziała na ławce w parku, popijając colę z puszki. Obserwowała ludzi i opadające liście. Ten widok, mimo, że dla większości ludzi pospolity, dla niej był dość obcy. Zastanawiała się teraz gdzie są Oni - Ci, którym kiedyś ufała. Pamięta jak łazili wieczorami po mieście. Pamięta ich wspólne zamiłowanie do muzyki i koncertów. Ciekawe czy coś się zmieniło w Ich życiu? Nadal są razem, a może już dawno się rozstali? A może wciąż mieszkają w tym samym miejscu? Może pójść i zobaczyć? Z biegiem czasu nienawiść, którą ich darzyła, ulatniała się ustępując miejsce obojętności, ta zaś tęsknocie.

*

Stała przed drewnianymi drzwiami, wpatrując się w nie bez ruchu. Zapukać czy nie? Niby już postanowiła, a jednak coś ją powstrzymywało. Jakaś wewnętrzna siła, uniemożliwiająca wykonanie jakikolwiek ruchu.
- Megan rusz się! Zapukaj w końcu skoro tu przyszłaś – powiedziała na głos i zapukała. Pies głośno zaszczekał, ktoś w domu krzyknął. Drzwi się uchyliły, a nich pojawiła się ciemnowłosa kobieta, którą od razu poznała. Kiedyś często widywała ją gdy przychodziła do przyjaciela. Zwykle była uśmiechnięta, zawsze częstowała ją ciasteczkami i czymś do picia. Cóż, teraz pewnie ma o niej zupełnie inne zdanie, zdecydowanie gorsze.
- Jest… Jest Ethan? – zapytała cicho, wpatrując się w kobietę. Może w ogóle jej nie poznała?
- Tak. Wejdź. – Zaprosiła ją ruchem ręki i przyjaźnie się uśmiechnęła. Wskazała pokój syna po czym wróciła do gotowania obiadu. Blondynka cicho weszła do pokoju. Niewiele się zmienił. Ściany nadal były niebieskie, w rogu pod oknem stało biurko i komputer. Po lewej znajdowała się granatowa kanapa, a tuż obok niej wielka szafa. Właściciel pokoju siedział przy komputerze, mając włączoną muzykę. On, podobnie jak jego pokój, niewiele się zmienił.
- Cześć… - powiedziała, zamykając drzwi do pokoju.
- Megan? – zapytał z niedowierzeniem, odwracając się do dziewczyny. Wpatrywała się w niego swoimi niebieskimi oczyma, nie wiedząc co powiedzieć. Bo zwykłe ,,Co słychać?’’ wydawało się żałosne. – Siadaj. Napijesz się czegoś? Kawy, herbaty, soku?
- Nie, dzięki – powiedziała cicho, jakby ze strachem, jakby z niedowierzeniem, że faktycznie tutaj jest. Dla niego także wydawało się to nierealne, a jednak była tutaj, siedziała na jego kanapie jak za dawnych lat i patrzyła się na niego, jakby zapomniała jak wygląda.
- Wróciłaś na stałe? – Usiadł obok niej.
- Tak, przynajmniej na razie. Co tam u ciebie? – Nie umiała wymyślić czegoś mądrzejszego. Wiele razy wyobrażała sobie spotkania z Nimi. Czasami śniło się jej, że wraca do miasta, a Oni czekają na nią. Przytulają się, mówią ciepłe słowa na powitanie. Zapewniają, że tęsknili i czekali. Potem we trójkę szli do McDonald’ sa i rozmawiali o wszystkim, głównie o muzyce. Cóż, jednak to był tylko sen.
- Spoko. W tym roku kończę szkołę, egzaminy i te sprawy.
- Gdzie zamierzasz iść na studia? A co z Emmą? Nadal jesteście razem? – Im więcej mówiła, tym wydawało jej się, że zaraz rozmowa się rozkręci, że nie będą już siedzieć tacy spięci.
- Myślałem o stosunkach międzynarodowych na Carleton University… Co do Emmy… Nie, rozstaliśmy się trzy miesiące po twoim wyjeździe. Szczerze powiedziawszy nie widziałem jej już sporo czasu.
- Zawsze byłeś ambitny.- Cóż, ona kiedyś też była. Dawno temu, ale była. Teraz ma wielkie zaległości w szkole, o studiach może jedynie pomarzyć.
Rozmawiali jeszcze przez pół godziny, ale w większości odpowiadali półsłówkami i robili długie chwile milczenia. Cóż, niektóre wydarzenia i czas rozdzielają ludzi. Aż trudno uwierzyć, że kiedyś mogli rozmawiać prawie o wszystkim, śmiać się z byle błahostek. Jednak zawsze coś ich dzieliło… Pożegnała się grzecznie, zapewniła, że zadzwoni po czym wyszła z mieszkania. Podał jej nowy adres Emmy. Może lepiej sobie odpuścić, tutaj się nie udało, tam pewnie też.

*

Ze zdziwieniem wpatrywała się w wielką willę. Pięć razy sprawdziła czy aby nie pomyliła adresu, ale jednak to był ten. Emma tutaj mieszka!? Jej Emma?! Przecież to niemożliwe. Weszła przez furtkę i zapukała do mosiężnych drzwi. Chwilę czekała, aż w końcu otworzyła jej, ubrana w uniform, służąca.
- Słucham? – zapytała melodyjnym głosikiem z przyklejonym do twarzy uśmiechem.
- Zastałam Emmę White?
- Naturalnie. Proszę wejść. – Zamknęła za blondynkę drzwi. – Och, zdejmij buty, podłoga była myta przed chwilą. Nie, nie! Postaw tutaj. – Otworzyła szafę. – Emma jest w ogrodzie. Rysuje- powiedziała i poszła do salonu. Blondynka niepewnie ruszyła w kierunku tarasu. Wszystko dookoła przerażało swoją wielkością i zapewne ceną.

- Panienko, ktoś to pani – powiedziała służąca po czym wskazała na Morgan. Brunetka, która zajęta była malowaniem, nawet nie spojrzała na ową osobę, tylko skinęła służącej, że zrozumiała i że może odejść.
- Emma? – zapytała blondynka, wpatrując się w dziewczynę. Nie, to niemożliwe. To nie może być jej ukochana przyjaciółka. Brunetka odwróciła się. Przed nią stała chuda postać, z przepięknymi, niebieskimi oczami.
- Megan? – Dopiero teraz, gdy widziała ją z przodu, Megan zobaczyła jak bardzo się zmieniła. Emmę pamiętała jako swoją przyjaciółkę z pięknym uśmiechem, miłym głosem i lekko dziecięcą twarzyczką. Zwykle widywała ją w trampkach, starych jeansach i taniej koszulce. Dziś obraz Emmy był zupełnie inny. To dziecko, które w sobie miała, dorosło. Uśmiech znikł, a głos stał się poważny. Spojrzenie miała zimne, wręcz lodowate. I ten strój. Spódnica przed kolano, gustowna bluzka i buty na lekkim obcasie. Wszystko oczywiście z markowych sklepów.
- Tak…
- Nie mamy o czym rozmawiać – rzekła chłodno brunetka i wróciła do malowania budynku za żywopłotem. Megan spuściła głowę i skierowała się w stronę wyjścia. Nie miała tu więcej czego szukać.

*

Jakie to cholernie dziwne! Czy ludzie aż tak mogą się zmienić?! Czy to w ogóle możliwe?! Kopiąc kamyk myślała o Nich. On zmienił się niewiele, jednak nie umieli rozmawiać. Być może czas odnowi ich znajomość, ich przyjaźń? Jej zaś w ogóle nie poznała. Cóż, jej wyobrażenia jednak nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości. Szkoda, że jej choroba stała się przeszkodą ich przyjaźni. Musiała wyjechać, musiała się leczyć. Anoreksja powoli ją zabijała. Jak widać ta przyjaźń nie przetrwała próby czas. Oczywiście, pewne wydarzenia sprzed jej wyjazdu także miały na to wpływ. Ale życie nigdy nie jest sprawiedliwe. Poszła do parku nadal kopiąc ten sam kamyk…



13 maja, ot.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Martyna_K




Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:46, 30 Kwi 2009    Temat postu:

Pomysł
Cóż, oby dwa teksty mnie zaciekawiły, jednak żaden mnie nie zachwycił. W pierwszym podobał mi się przede wszystkim styl. Pomysł był nieco gorszy od wykonania, może nawet przewidywalny? Tego można było się spodziewać. Pomysł w tekście B spodobał mi się bardziej. Może dlatego, że nie było tam oklepanego tematu nieudanej miłości? Nie wiem, ale ideą nawet mnie do siebie przekonał.
tekst A: 2
tekst B: 3

Styl
Jak już mówiłam, w tekście A spodobał mi się przede wszystkim styl i muszę przyznać, że był on znacznie lepszy od stylu w tekście B, chociaż znalazłam tam parę błędów, prawdopodobnie spowodowanych niedopatrzeniem autorki, np. 'W kwietniu jeszcze nie była jeszcze motylem'. Czytając tekst B, miałam wrażenie, że był on pisany na szybko (ha, dosłownie, jakbym czytała opowiadanie swojego autorstwa). Brak mi było rozbudowanych opisów uczuć, które w opowiadaniu o starej przyjaźni są bardzo ważne. Poza tym przedłużyłabym nieco dialogi i nadałabym im... hmm... charakteru (o ile można). Po prostu były one trochę sztuczne. No i tekst krótki wyszedł.
tekst A: 4
tekst B: 1

Realizacja tematu
Tutaj nie mam żadnych wątpliwości, w każdym tekście temat został zrealizowany.
tekst A: 0,5
tekst B: 0,5

Ogólne wrażenie
Tutaj pojawia się problem, ponieważ w tekście A bardzo spodobał mi się styl, za to w tekście B pomysł. Po długim zastanowieniu postanowiłam przyznać tę samą ilość punktów.
teskt A: 2
tekst B: 2

Ogółem
tekst A: 8,5
tekst B: 6,5

Rany, moja pierwsza ocena.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Martyna_K dnia Czw 19:47, 30 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Minka




Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zahajki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:30, 30 Kwi 2009    Temat postu:

Tekst A był piękny. Po prostu był piękny. Wszystkie porównania, refleksje, cudowne. I, zanim nie doszłam do tych nieszczęsnych dialogów, też znalazłam kilka błędów. Nie, nie zapisywałam, bo myślałam, że będzie ich mniej, ale nie, nie było. Jak jeszcze w pierwszej części nie dostrzegałam tak tylu... błędów? Co od dialogów wszystko się posypało. Kochana, źle je piszesz. No, po prostu, źle! Aż mnie coś w środku skręcało, blech, okropne uczucie. Przeczytaj sobie [link widoczny dla zalogowanych] i popracuj nad nimi. Bardzo mi się tekst podobał, taki... w moim stylu. B, mhm. To tak: nie lubię anorektyczek. Jedna (chociaż to stare dzieje i może nieprawda) po części zwaliła mi życie i jakoś nie lubię na nią patrzeć. Nie lubię o nich czytać. Nie lubię, bo sama kiedyś chora, o mały włos, nie byłam. A i trochę naciągane wydało mi się to, że po tak długim odstępie czasu chciała wrócić. Dlaczego nie pisała? Dlaczego nie dzwoniła? Nie kontaktowała się? Tyle braków odpowiedzi...

Pomysł:

A: 2,7
B: 2,3

Styl:

A: 3,5
B: 1,5

Realizacja tematu:

A: 0,5
B: 0,5

Ogólne wrażenie:

A: 3
B: 1

REASUMUJĄC:

A: 9,7
B: 5,3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Satu Tähti
Demoniczny Moderator



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Gwiazd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:41, 01 Maj 2009    Temat postu:

Um, Um ^^

Oba teksty podobały mi się, oba były inne, oba były dobre. A miał świetne opisy i w ogóle, ale B mnie pociągnął do siebie w jakiś niewytłumaczalny sposób. Tak dziwnie, jakby ciągnął mnie za sznureczek do siebie. Heh...
W A trochę przytłaczał mnie ten kwiecień. Za dużo go było, za dużo... Gdyby Autroka B bardziej postarała się w opisach byłoby cudownie ^^

Hmm.. Dobra, nie pisze więcej, bo nie wiem co mam napisać.



- Pomysł:

Tekst A: 2
Tekst B: 3


- Styl:
Tekst A: 3
Tekst B: 2


- Realizacja tematu:
Tekst A: 0,5
Tekst B: 0,5


- Ogólne wrażenie:
Tekst A: 1
Tekst B: 3


RAZEM:
Tekst A: 6,5
Tekst B: 8,5


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Liz




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 960
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:22, 02 Maj 2009    Temat postu:

Ekhem, no to tak.

Pomysł:

Tekst A: 3
Lepszy? Nie wiem, ale wydaje mi się dojrzalszy, przemyślany. Czytając ciągle zastanawiałam się co dalej. Podobał mi się.

Tekst B: 2
Bardziej przewidywalny. Mniej zadziwiający, taki sobie. Spotkanie po latach, po których wszystko się zmieniło.

Styl:

Tekst A: 3
Zachwycił oryginalnością. Takim oryginalnym słownictwem, ładnymi porównaniami. Przyjemny.

Tekst B: 2
Też niezły. Jednak w porównaniu z A, moim zdaniem, wypadł gorzej.

Realizacja tematu:

Tekst A: 0,5
Tekst B: 0,5
Jak najbardziej zrealizowany.

Ogólne wrażenie:

Tekst A: 2,5
Tekst B: 1,5
Bo tak. A podobał mi się bardziej, głównie przez styl, o.

Razem:

Tekst A: 9
Tekst B: 6

Gratulacje :)

Ech, nie umiem liczyć ^^[/b]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Liz dnia Sob 13:26, 02 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Astrum




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szlak Stampede
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:26, 02 Maj 2009    Temat postu:

Pomysł:
A: 2
B: 3
Mam już dość miłości. Może wynika to z moich uprzedzeń, może z nadmiaru tej tematyki w opowiadaniach, a może z niepodobającego mi się ujęcia jej w tekście A. Za to B to co innego.

Styl:
A: 3
B: 2
Błędy były w obu tekstach, co mnie bardzo zniechęciło. Wiem, że to w większości niedpatrzenia, w dodatku zdarzały się i w A, i w B, więc przymykam oko. Ale styl pierwszego tekstu był znacznie lepszy. Choć i tak muszę przyznać, że tego kwietnia było za dużo.

Realizacja tematu:
A: 0,5
B: 0,5
Zrealizowano.

Ogólne wrażenie:
A: 1,5
B: 2,5
Coś w tekście B mnie przyciągnęło, omamiło. Sama nie wiem co, bo było sporo niedociągnięć.

Razem:
A: 7
B: 8


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Christel




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 767
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Między niebem a piekłem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:41, 06 Maj 2009    Temat postu:

Wrażenia po tekście A: Styl - okej. Łączenie słów i bawienie się nimi - wspaniale. A jednak brnęłam w tym tekście, gubiłam się i nic w nim nie mogło przykuć mojej uwagi, mimo moich usilnych starań. Jak dla mnie jednak za ciężko, chwilami czułam się przytłoczona nawałem tego wszystkiego. Mimo to nie narzekam, nawet mi się podobało.
Wrażenia po tekście B: Dziewczyna skłócona z przyjaciółmi. Może jednak nie miała się czego obawiać, chłopak przyjął ją z otwartymi ramionami, chociaż ich relacje były dość zimne. Zrozumiałam, że owa Megan rozstała się z przyjaciółmi na wieść ich związku? Cóż, niekiedy życiowe. Żałuję, że autorka zrobiła z Emmy anorektyczkę, to bardzo smutne. Ciekawa byłam, co dalej, a tu koniec. Ten tekst podobał mi się bardziej, ale autorka mogła postarać się o jakiś punkt kulminacyjny, jakąś rozmowę, rozwinięcie. Byłoby bardzo dobrze, bo czytało mi się szybko i przyjemnie. Przejdę do punktacji.

Pomysł:
A - 3
B - 2

Styl:
A - 2,5
B - 2,5

Realizacja tematu:
A - 0,3
B - 0,7

Ogólne wrażenie:
A - 1,5
B - 2,5

Razem:
A - 7,3
B - 7,7


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ivet




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:29, 07 Maj 2009    Temat postu:

Tekst A był ujmujący. Z jednej strony ciekawe słownictwo i coś, co pozwalało mi polubić Raquel. Tony też mi się podobał. Było prawdziwie, spotkanie po latach, niekoniecznie miłe, okej. Tylko jedno mnie denerwowało - ja wiem, że specjalnie, wiem doskonale, ale co za dużo to niezdrowo - "w kwietniu" denerwowało mnie bardziej niż... niż niezamknięta klapa od sedesu, o taak.
Tekst B nieco chaotyczny, a przynajmniej takie miałam wrażenie. Odrobinę nieudane próby odzwierciedlenia dawno niewidzianych osób. Dech zapiera, kiedy ktoś się zmienia, ale kreatywny pisarz znajdzie sposób, żeby napisać wewnętrzny monolog, kiedy brak słów bohaterowi. Mimo wszystko pomysł z anorektyczką był ciekawy. No i nie denerwowały mnie (celowe, żeby nie było) powtórzenia.

Pomysł
A: 3
B: 2

Styl
A: 2
B: 3

Realizacja tematu
A: 0,5
B: 0,5

Ogólne wrażenie

A: 2,5
B: 1,5


Razem
A: 8
B: 7


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ivet dnia Czw 20:34, 07 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Liz




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 960
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:32, 07 Maj 2009    Temat postu:

Iwet, odwrotnie. Cztery w ogólnym wrażeniu i pięć w pomyśle :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ivet




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:35, 07 Maj 2009    Temat postu:

Już zmienione. Dzięki, Lizzy. :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Euverris H'ané
Alabastrowy Moderator



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:33, 13 Maj 2009    Temat postu:


Tekst A: 56 punktów
Tekst B: 49 punktów

A.J. wygrała, brawo.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
Regulamin