Piórem Feniksa

Mae

Zastanawiałam się, gdzie to wrzucić, ale najbardziej pasowało mi jednak do wielkiego offtopu.

Każdy z nas marzył kiedyś (i pewnie marzy nadal), żeby napisać i wydać bestseller, czyż nie? Zatem posuńmy się w marzeniach o krok dalej. Wyobraźcie sobie, że bestseller jest już napisany, wydany, co ważniejsze - jest bestsellerem w pełnym tego słowa znaczeniu. Ktoś chce go zekranizować. Jak wyobrażacie sobie ekranizację Waszej własnej twórczości? Kto byłby odpowiedzialny za muzykę, jakich aktorów byście dobrali (gdybyście mieli na to wpływ), czy optowalibyście za wiernym odtworzeniem fabuły, czy raczej pozwolili na drobne przeróbki?

To zabawa w marzenia, ale bardzo przyjemna i twórcza. Sama uskuteczniam ją zawsze, gdy nachodzi mnie zwątpienie. I zwątpienie mija.

Lena.

Bardzo podoba mi się ten temat, więc kiedy tylko się nad tym porządnie zastanowię, na pewno się wypowiem :D bo przyznam szczerze, że nigdy nad tym nie myślałam i mam wrażenie, że żaden aktor nie pasowałby mi do roli moich bohaterów xD dlatego wymagać to będzie ode mnie dłuższego zastanowienia ;>

Anka

Kiedyś się nad tym zastanawiałam, ale doszłam do wniosku, że nikt by nie zechciał niczego mojego, nawet bestsellera, zekranizować z prostego powodu - byłabym nie do wytrzymania jako konsultantka. Wtrącałabym się we wszystko, w każdy szczególik - od wyglądu aktorów do upięcia zasłon w oknach pokoju. Poza tym chyba nigdy nie zdecydowałabym się na konkretnych aktorów. A jeśli już, nie chciałabym, żeby byli to ludzie znani, opatrzeni. Wybrałabym nieznanych szerokiej publiczności kinowo-telewizyjnej aktorów teatralnych. Z muzyką nie miałabym problemu, gdybym mogła wybierać - pan Penderecki tylko i wyłącznie, choć wiem, że on tworzy sztukę wyższą.

Mae, ciekawy temat wymyśliłaś ^^

agata [konto usunięte] · Gość

Anka, ale pierdoły gadasz. Dla pieniędzy, które film na podstawie twojej książki na pewno by dał, ludzie są w stanie znieść wszystko:)

Mae

Temat przyszedł mi do głowy, kiedy przypomniałam sobie mój stary sen o tym, jak ktoś chciał zekranizować mój kryminał i przyjechał do mnie do szkoły, by szukać tam aktorów.

Osobiście nie wyobrażam sobie ekranizacji "Huśtawki". Po prostu mam blokadę - nie i koniec. Chyba, że zagrałyby w niej osoby z mojego liceum (co byłoby bardzo wskazane, bo większość bohaterów ma na nich wzorowany wygląd), wtedy ostatecznie mogłabym to przełknąć. Ale, niestety, "Huśtawka" jest po prostu mało filmowa.

Co innego "Siedem lat do Monachium", moja pierwsza prawdziwa, ukończona powieść. Wiem doskonale, kto mógłby zagrać poszczególnych bohaterów - kiedyś nawet dla zabawy zrobiłam taką listę. Muzyka? Josh Groban, tylko i wyłącznie. W wizjach zapędziłam się tak daleko, że dotarło do mnie, iż "Siedem" nie przetrwałoby raczej transformacji w film w dotychczasowej formie. Za dużo przemyśleń bohaterów, za dużo dzieje się w ich głowach. Potrzeba szybszej, żywszej akcji, może nawet uchowałyby się wszystkie - no, prawie - wątki, chociaż w to wątpię, bo przeciętny widz pogubiłby się w tej mnogości, tak przypuszczam. Gdybym miała wpływ na scenariusz, powciskałabym w paru miejscach sceny wyścigów żużlowych, zawsze to ładnie wygląda na ekranie, i chyba pożegnałabym się z wątkiem wojny na linii Petter - Alex, który to wątek nijak ma się do osi fabuły, stanowi jedynie dodatek i most między paroma postaciami.
Jedno, czego w życiu nie pozwoliłabym wywalić z "Siedmiu", to retrospekcje. Wbrew temu, co parę osób twierdzi, na nich osadzona jest fabuła i bez nich właściwie kryminalna zagadka staje się nie do rozwiązania. Ot, co.

Ach, rozpisałam się cokolwiek.

Satu Tähti

Oj ^^ nie zastanawiałam się nad tym. owszem, co do książki tak, w końcu piszę swoją - "Anima Villis", ale nad ekranizacją nie myślałam, choć na pewno byłoby to COŚ! Nie można teraz powiedzieć, kto by występował w tym filmie, bo w końcu musiałoby minąć parę lat zanim zostałby nakręcony, więc niektóre gwiazdy by się postarzały ;p
Na pewno chciałabym, żeby byli to młodzi ludzie ;)

Anka

agata [konto usunięte] · Gość

Lena.

agata [konto usunięte] · Gość

Lena.

Nie, ale pisałaś ogólnie. A nie warto uogólniać, kiedy wcale nie wiesz, czy Twoje słowa tyczą się wszystkich, czy raczej nie.

Anka

Agacie chyba chodziło raczej o znoszenie humorów twórców dla idei (:

Lena.

No przecież wiem. Co nie zmienia faktu, że nie można się zwyczajnie zamknąć i patrzeć, jak Twoje dzieło jest torturowane - dla pieniędzy^^ Autor zawsze powinien mieć coś do powiedzenia przy ekranizacji, w końcu sam wie najlepiej, jak i co ;>

Kurzok

Hmm... Przyznam szczerze, że już kiedyś o tym myślałam. A chodziło głównie o to, w jaki sposób mogę spotkać Jake'a G. ( trudne nazwisko, za trudne jak na moją główkę). Ale wolałam o tym zapomnieć. I nie pozwoliłabym zrobić z mojej książki tego samego, co zrobili z książką "Gdzie jesteś, Amando?" Dennisa Lehane. Tak to spieprzyli (no nie ma na to innego słowa), że aż nie mogłam patrzeć. Kiepskie kreacje aktorskie i Patrick Kenzie, który wygląda i zachowuje się jak pijak spod skelpu. Okropieństwo, co Ben Afleck może zrobić z filmem.

Lena.

Anka

Kurzok

Lena.

Dlaczego przekręconej? Agata napisała, że

Anka

Dla mnie to nadal czepianie się. Ale może nie jestem obiektywna.

Lena.

Bardzo możliwe, że jesteś obiektywna, a ja się czepiam ;> cóż - taki charakter, nic na to nie poradzę^^


	Piórem Feniksa forum stowarzyszenia młodych pisarzy		FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj