Piórem Feniksa
forum stowarzyszenia młodych pisarzy
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 


Bilard/Snooker - Marit vs Chiyo

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Autor Wiadomość
Yumminae Rais
Moderator Wspomnień



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1079
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto smoka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:24, 02 Wrz 2009    Temat postu: Bilard/Snooker - Marit vs Chiyo

Marit vs Chiyo
forma - proza
tematyka - "Bilard/Snooker"
długość - maksimum 5 stron A4; Times New Roman 12; interlinia 1
termin - 1 września 2009
wymogi specjalne - narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia kobiety

Gwoli przypomnienia:
- Pomysł (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Styl (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Realizacja tematu (do dyspozycji 1 talent dla obydwu stron)
- Ogólne wrażenie (do dyspozycji 4 talenty dla obydwu stron)
W sumie 15


Tekst A
Pub miał dokładnie taki klimat, jaki lubiłam: zadymiony, ciepły, tajemniczy. Klasyczny angielski pub chciałoby się rzec. Coraz mniej było takich miejsc. Ginęły na rzecz nowoczesnych, bardziej przestronnych i jasnych, gdzie tłumy mogłyby oglądać SKY Sport w trakcie jakichś ważnych wydarzeń.
Lecz The Old Bank pozostawał twardo osadzony w tradycjach. Zarówno meble, jak i podłoga wykonane były z ciemnego drewna, teraz matowego i wytartego, witrażowe okienka i lampki ledwie co przerzedzały półmrok, a wnętrze lokalu wypełniał charakterystyczny zapach piwa oraz potu. Niemal boleśnie odczuwało się w tej mieszance brak nikotynowego dymu, jednak na nowe prawo nie można było nic poradzić.
Rzadko kiedy piątkowe wieczory spędzałam w pubach; dziś wyjątkowo miałam na to ochotę. Alternatywa w postaci telewizji nie była ani trochę pociągająca. Po pięciu dniach nudnej pracy w biurze chyba zasługiwałam na odrobinę rozrywki, czyż nie?
Mój wzrok przykuło dwóch mężczyzn, którzy podeszli właśnie do stołu bilardowego ustawionego dokładnie naprzeciwko mojego. Rozmawiali ze sobą, układając bile na stole i przecierając końcówki kijów kredą.
Kiedy jeden z nich przymierzał się do rozbicia trójkąta czerwonych bil, jego kolega wpatrzony był w białą, oparty nonszalancko o kij. Moje schowane pod grzywką brwi uniosły się z aprobatą. Ów gest w zupełności wystarczył, by podsumować całość: ubrany w dżinsy i czarną koszulę szatyn został uznany za atrakcyjnego. Czekałam ze zniecierpliwieniem, aż podejdzie bliżej, bardziej w stronę światła, ciekawa koloru jego oczu.
Brązowe.
Nie! Czekoladowe! Ciemne, intensywne, błyszczące w półmroku. Zobaczyłam to, gdy pochylił się, celując w czerwoną, stając twarzą do mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem, zupełnie tego nie kontrolując, podobnie jak nie kontrolowałam ciepłej krwi rozlewającej się po całym ciele, nie wyłączając twarzy.
Kobiecym odruchem jest wodzić wzrokiem za przystojnym mężczyzną. Kobiecym odruchem jest podziwianie męskich ramion, rozłożonych szeroko i skupionych na uderzeniu, i pośladków, opiętych seksownie przez spodnie, kiedy pochylał się, by ocenić położenie bil. Nie panowałam nad dłońmi, które bezwiednie bawiły się słomką w szklance z drinkiem czy gnały w stronę włosów, by kręcić się wokół luźnych blond pasemek, jeszcze nie do końca suchych po pospiesznym prysznicu.
Jednak jeszcze trudniej było mi opanować myśli oraz pragnienia, gdy przyglądałam się grze, ledwie zauważając charakterystyczny głuchy stukot. Zapatrzyłam się, jak szatyn wręcz położył się na stole, starannie celując w niebieską. Jak Boga kocham, zawsze przełączałam ostentacyjnie kanał, kiedy mój wzrok napotykał jakiekolwiek rozgrywki w snookera, które emitowało BBC, jednak nie zrobię tego nigdy więcej! Odkrycie, iż snooker jest jednym z najbardziej seksownych, męskich sportów, jakie w życiu widziałam, wstrząsnął mną do głębi. Postanawiając w duchu, że przy najbliższej okazji poświęcę czas na obejrzenie jakichś mistrzostw, powróciłam myślami do pubu, do szatyna, do wymierzonego w kolejną czerwoną kija. W przód, w tył, w przód, w tył, w przód… Nagle zapragnęłam być owym kijem, móc dotykać nagiej skóry szatyna, ocierać się o jego dłonie z równą lubością…
Spojrzał na mnie!
Poczułam się przyłapana na gorącym uczynku. Rumieniec natychmiast wypłynął na moją twarz, ale nie odwróciłam wzroku. Nie wiem, skąd miałam siły, by wytrzymać to spojrzenie, ba!, by odpowiedzieć na nie półuśmiechem! Trzy Sex on the Beach musiały mieć z tym coś wspólnego.
Odkąd pochwycił moje spojrzenie, znacznie częściej zerkał w moim kierunku, jakby upewniał się, czy wciąż patrzę. Widok połechtanego męskiego ego dodatkowo mnie pobudził. Jakżeby inaczej, skoro sam szatyn wyraźnie starał się prezentować lepiej, prostując plecy i prężąc pod koszulą mięśnie? Która kobieta pozostałaby obojętna na taki widok? Chyba tylko lesbijka…
- Chcesz zagrać? – rzucił, wbiwszy wreszcie czarną bilę do kieszeni, ponownie opierając się o kij. Miał cudowny głos, niski, zachrypnięty… Z niewiadomych przyczyn od razu skojarzył mi się z whisky.
- Nie potrafię – odparłam, lecz postawiłam obie nogi na podłodze, podświadomie wiedząc, że równie marna wymówka nie powstrzyma ani jego, ani mnie.
- Nauczę cię.
Pomógł mi wstać. Ledwo uścisnęłam jego dłoń, a poczułam się słaba. Przyjemnie słaba.
Udałam, że nie widzę spojrzenia, jakim otaksował moje nogi oraz pośladki „skromnie” okryte biurową spódnicą. Skupiłam się raczej na jego głosie, kiedy pokrótce tłumaczył podstawy gry: czerwona bila na przemian z kolorową, pozbywszy się wszystkich czerwonych, kolorowe trzeba wbijać w określonej kolejności (za cholerę nie zapamiętam, jakiej; pamiętam jedynie, że czarna miała być ostatnia), o punktację miałam się nie martwić. Co prawda słuchałam bardzo uważnie, jednak i tak miałam trudności ze skupieniem się na sensie słów - wolałam błądzić myślami po starannie ukrytych miejscach bujnej wyobraźni. Zresztą, jak znam życie i mężczyzn, nie będę mogła narzekać na brak pomocy ze strony szatyna, zatem nie musiałam się przejmować.
Nie myślałam o grze. A przynajmniej nie w sposób, w jaki powinnam. Po co, kiedy wokół, w promieniu nie większym niż kilka metrów, było tyle ciekawszych rzeczy, których moje myśli mogły się uczepić? Wielka szkoda, że tylko one - palce aż świerzbiły od zwalczania ochoty na wczepienie się w ciemne włosy albo poły koszuli…
Szwy białej bluzki były poważnie zagrożone przez mój coraz głębszy oddech, kiedy pochylałam się nad stołem z kijem w dłoniach, do bólu świadoma gorącego oddechu na mojej szyi oraz pewnego dotyku na biodrach.
- Celuj w środek – mruknął. Widząc, że znowu mam trudności ze skoncentrowaniem się oraz opanowaniem drżenia rąk, położył dłonie na moich rękach, kierując ich ruchem. W przód, w tył, w przód, w tył, w przód… Myślałam, że lada moment umrę. Kiedy ostatni raz byłam tak blisko mężczyzny? Odkąd zerwałam z Jakem, czyli już od prawie półtora miesiąca, nie uprawiałam seksu. Teraz, mając atrakcyjnego faceta dosłownie na wyciągnięcie ręki, moje ciało domagało się zaspokojenia potrzeb.
- Dokładnie tak – powiedział, kiedy z jego pomocą (a konkretniej za jego sprawą) zdołałam wbić czerwoną do kieszeni. Uniosłam prawy kącik ust, aby mógł zobaczyć moje zadowolenie. Coraz bardziej lubiłam snookera. Będę musiała znaleźć w okolicy jakiś klub, gdzie mogłabym ćwiczyć. Teraz rola uczennicy była przyjemna, jednak prędzej czy później instynkt zwycięzcy weźmie górę. Ciekawe, jaką reakcję bym otrzymała, gdybym teraz pokazała, że jednak potrafię grać, że wygrywam bez większego wysiłku?
Przeniósł dłonie na moją talię i z heroicznym wręcz wysiłkiem stłumiłam chęć gwałtownego wciągnięcia powietrza w płuca. Gdyby wyciągnął w górę kciuki, dosłownie odrobinkę, napotkałby złaknione dotyku piersi. Modliłam się, aby to zrobił, oblizując co chwila usta, skutecznie zmywając z nich winogronowy błyszczyk, którego cholera wie po co nałożyłam tak wiele.
Lecz moja cierpliwość została wystawiona na jeszcze cięższą próbę. Starając się ustawić mnie w odpowiedniej do uderzenia pozycji, wsunął udo pomiędzy moje nogi. Zesztywniałam na chwilę, walcząc o rozluźnienie mięśni. Jawna prowokacja! Byłam nachylona, zatem, chcąc nie chcąc, wypinałam się tak, że pośladkami musiałam ocierać się o jego biodro. Jakim cudem pozostawał tak opanowany, nie miałam nawet siły zgadywać, jednak im dłużej zachowywał spokój, tym bardziej wątpiłam w gatunek męski.
- Weź mnie – pomyślałam zniecierpliwiona, z zaciśniętymi zębami wyciągając się na stole.
Szatyn zamarł.
- Teraz? – spytał szeptem. Zamrugałam zaskoczona.
- Powiedziałam to na głos?
- Tak. A przynajmniej nie dość cicho, bym nie usłyszał.
Spojrzałam na niego przez ramię. Mówił najzupełniej poważnie, widziałam to w jego oczach. Dobry Boże, a więc jednak opłaca się modlić! Przelotne spojrzenie po otoczeniu wystarczyło, by zorientować się, iż - nie wiadomo kiedy ani jak - pub wymarł. Wymarzona okazja…
- Teraz – wydyszałam z ulgą, lecz zaraz potem z powrotem wciągnęłam powietrze przez usta, kiedy w mgnieniu oka zacisnął dłonie na moich piersiach. Przez moment pomyślałam, że byłam cholernie głupia, zakładając stanik, jednak szybko odsunęłam od siebie tę myśl; stanik można zdjąć.
Odwróciłam się. Podniecone dzięki jego dłoniom piersi przycisnęły się do twardego torsu, podążając przykładem naszych złączonych w pocałunku ust. Pozwoliłam palcom wczepić się w jego włosy, podobnie jak ciału pozwoliłam przejąć funkcję myślenia - mózg miał zbyt wiele roboty z nadzorowaniem, abym odczuwała przyjemność w odpowiednio silny sposób.
W mig posadził mnie na stole, pospiesznie odsuwając bile na drugi koniec. Z pewnością nie pokazaliśmy wielce odkrywczego stylu gry, wiele par musiało odkryć go przed nami, a jednak nie mogłam powstrzymać myśli, że w ten sposób o wiele łatwiej było celować w bile - o wiele trudniej nie dotykać przy okazji innych. Bezpardonowo rozpiął moją koszulę, by kontynuować związek dłoni z biustem. Nie powstrzymywałam jęków ani westchnień - to byłoby marnotrawstwo sił. Sił, które zdecydowanie wolałam zachować na swobodne badanie szerokich ramion, klatki piersiowej czy karku.
Jak się wkrótce okazało, owe odkrywcze wędrówki zostały odebrane dłoniom i wręczone piersiom. Szatyn przysunął się tak blisko mnie, że napierał bezwzględnie na gors, jednocześnie pozwalając penisowi na zdecydowanie bliższy kontakt z okrytymi pończochami udami czy prowokująco podniesioną spódnicą, która ostatkiem sił osłaniała pulsującą z podniecenia kobiecość.
Wolną dłonią zdjął gumkę utrzymującą luźnego koka na mojej głowie, uwalniając ciężkie od poprysznicowej wilgoci fale. Nigdy nie zrozumiem, co takiego mężczyźni widzą w długich włosach, że z taką ochotą się nimi bawią, lecz teraz nie miałam sił na takie dywagacje. Potrzebowałam zaspokojenia. Szybko!
- Teraz! – wychrypiałam, gdy zdołałam wreszcie przerwać pocałunek.
Odpowiedź była natychmiastowa. Popchnął mnie, bym położyła się na stole, zdjął ze mnie stringi, a po chwili usłyszałam dźwięk rozpinanego rozporka.
Poczułam go w sobie tak prędko, że aż wygięłam się w łuk z wrażenia. Cholera, nawet Jake nie mógł się pochwalić takim sprzętem! Ta obecność niemal natychmiast zapewniła głód, że lada moment zostanie kompletnie zaspokojony.
I wtedy, zgodnie z wcześniejszym życzeniem, stałam się żywą wersją kija bilardowego. Poddając się uściskowi dłoni na piersiach, dołączyłam do miarowego rytmu. W przód, w tył, w przód, w tył, w przód… Szybko, szybciej, coraz szybciej, aż…!
- Chcesz zagrać? – Zadrżałam na dźwięk zachrypniętego męskiego głosu, który wyrwał mnie ze świata erotycznych fantazji. Znów byłam przy stoliku w zatłoczonym pubie, z drinkiem w dłoni. Jego kolega gdzieś zniknął. Byłam wystawiona na spojrzenie czekoladowych oczu i zachęcający półuśmiech.
Mając w pamięci własne wizje sprzed ledwie chwili, czy mogłabym odmówić takiemu zaproszeniu? Jakiemukolwiek zaproszeniu do gry w snookera?

Tekst B
Pomieszczenie zasnuwa ciężki zapach perfum, papierosowego dymu i dobrego alkoholu. Panuje półmrok, światło przytłumione abażurami przedziera się przez dym, nadając miejscu niesamowitego klimatu z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych zeszłego stulecia. Zresztą całe to pomieszczenie stylizowane jest właśnie na czas dwudziestolecia. Elegancki lokal, obowiązują stroje wieczorowe. Z dyskretnie umieszczonych głośników sączy się nastrojowa muzyka. Walc z Ojca Chrzestnego.
Zwykła kolacja, przynajmniej raz w miesiącu tutaj jestem, zawsze ubrana tak samo, tradycyjna mała czarna, włosy uczesane w pozornie niedbały kok opadający ciężko na kark, sznur drogich pereł na szyi, usta pomalowane intensywnie czerwoną pomadką, zadbane paznokcie, eleganckie szpilki. Całości szykownego wyglądu dopełnia nowa czarna torebka, prezent na piątą rocznicę ślubu. Uśmiecham się uprzejmie do żony klienta mojego męża, zadaję zwyczajowe pytanie o dzieci i pozwalam jej się rozgadać, co chwilę potakując, śmiejąc się i z rozbawieniem mówiąc: Coś podobnego!, Ojej, to cudowne!, w stosownych, rzecz jasna, momentach. Czuję, że mój mąż, postawny mężczyzna z nieco zaokrąglonym brzuchem, jest ze mnie zadowolony. Od pięciu lat stanowimy niezwykle zgrany organizm, każda taka kolacja kończy się zazwyczaj podpisaniem kontraktu, on w spokoju rozmawia z klientem, a ja czaruję jego żonę, by po powrocie do domu mogła zawołać: Co za urocza kobieta!, i tym samym przekonać klienta, że szanowany biznesmen i jego urocza żona na pewno dobrze zaopiekują się jego kapitałem. Jakbym ja miała w tej kwestii cokolwiek do powiedzenia.
Największą miłością mojego męża, znanego i powszechnie uznawanego biznesmena, starszego ode mnie o lat sześć, jest jego praca, zarabianie pieniędzy i wydawanie ich na seks z gwiazdkami porno. Małżeństwo z nim nie miało nic wspólnego z miłością, to był po prostu dobry interes dla obojga. Mnie, młodej, inteligentnej i wykształconej kobiecie dawał stabilną i pełną dobrobytu przyszłość, a on uwolnił się od narzekania rodziny, że powinien znaleźć żonę i zdobył kobietę, dzięki urokowi której, mógł zarobić jeszcze więcej. W końcu stateczny biznesmen wzbudza więcej sympatii i zaufania. Nie przeszkadza mi też jego bezpłodność, nigdy nie lubiłam dzieci.
Bardzo dbamy o pozory naszego małżeństwa, nawet teraz, niby przypadkiem, pieszczotliwie strząsam mu z rękawa popiół, a on, jakoby w podziękowaniu, głaszcze mnie po kolanie, ruchem powolnym, namiętnie przesuwając dłoń w stronę uda. Uśmiecham się do żony klienta i zaciągam zapalonym przed chwilą długim, mentolowym papierosem na fifce. Ja też mam swoje miłości. Śmianie się z żon klientów, dbanie o własne ciało i papierosy. Kobieta patrzy na mnie po matczynemu, protekcjonalnie z lekkim wyrzutem. Moja kochana, nie powinnaś palić. Mój uśmiech staje się przepraszający, po czym strzepuję popiół do popielniczki, gdy zauważam ciebie. Muzyka w głośniku zmieniła się chwilę temu. El Tango De Roxanne.
Kocim ruchem wstajesz od stolika, z czarującym uśmiechem przepraszasz siedzące z tobą damy, przy czym jedną z nich całujesz czule w czoło, chociaż w oczach masz chłód. Towarzyszący ci trzej mężczyźni podnoszą się również i idą za tobą do bilardowego stołu. Przebiega po mnie dreszcz podniecenia. Bezwiednie rozchylam wargi i skupiam na tobie wzrok. Jesteś jak drapieżnik. Wysoki, smukły, o szerokich ramionach i wąskich biodrach. Twarz pociągła, przystojna, z mocno zarysowaną szczęką i wyraźnymi kośćmi policzkowymi. Ciemne, krótkie włosy, ciało, w którym drzemie energia i siła, wyraz arogancji i nonszalancji na twarzy. Nosisz obrączkę, ale po chłodzie, z jakim potraktowałeś swoją ładną, blondwłosą żonę podejrzewam, że małżeństwo jest tak samo nieprawdziwe jak i moje. Tylko ja i mój mąż lubimy się, jesteśmy partnerami, a wy?
Niedbale nacierasz końcówkę kija kredą, z pozoru skupiony na tym zajęciu, jednak spod na wpół przymkniętych powiek, uważnie obserwujesz salę. Zobacz, tu jestem, czekam na ciebie, ja, twoja nowa ofiara na tę noc, a może i na kilka następnych. Jestem głodna nowych wrażeń, zobaczysz, że nie będziesz żałował. Nie byłam z mężczyzną innym niż mój mąż od dwóch lat, a z nim samym miesiąc temu. Zauważasz mnie, gdy strzepuję popiół. Całkowicie ignoruję żonę klienta, jednakże ta właśnie zainteresowała się małżonkiem. Mój mąż spostrzega, że na ciebie patrzę, wzdycha ciężko, przez chwilę mierzy się z tobą wzrokiem, po czym ledwie dostrzegalnie kiwa głową i klepie mnie w kolano, dając pozwolenie i wciąga w rozmowę żonę klienta, dając mi swobodne pole manewru. Widzisz? Naprawdę jesteśmy zgrani.
Uśmiechasz się niby pobłażliwie, obserwujesz towarzyszy gry, kompletnie ignorując wpatrzoną w ciebie żonę. Skupiony jesteś na mnie, a przy tym i na grze. Nadchodzi twoja kolej. W skupieniu obchodzisz stół, po czym stajesz dokładnie naprzeciwko mnie, niemal kładziesz się na nim, uważnie celujesz. Sekundę przed uderzeniem bili rzucasz mi przeszywające spojrzenie i wprawiasz w ruch kij. Mało mnie interesuje czy zdobyłeś punkt, czy też nie. Ciekawa jestem, czy zdajesz sobie sprawę, jak erotycznie w tamtej chwili wyglądałeś. Całym sobą skupiony. Tak silny, zdecydowany i mocny, chociaż jedyny ruch, jaki zrobiłeś, to pchnięcie kija do przodu.
Gaszę papierosa i zapalam kolejnego. Uśmiechasz się przelotem, omijając spojrzeniem moje oczy. Na żonę też nie patrzysz, chociaż ona wpatruje się w ciebie, od kiedy wstałeś. Biedna dziewczyna, nie powinna była wychodzić za mężczyznę, którego kocha, a który nie żywi do niej żadnych cieplejszych uczuć. W dodatku mężczyznę takiego jak ty, pewnego siebie, aroganckiego wręcz, podejrzewam, że nieco apodyktycznego, tak świadomego swej siły, męskości i urody.
Tak, jesteś męski aż do bólu, dlatego tak bardzo chcę cię dziś mieć i będę miała. Taką kobietę jak ja, przyjaciółki twojej żony zapewne nazwą potem zimną suką, której ulubioną rozrywką jest rozbijanie małżeństw. Niech myślą, proszę bardzo, że to moja wina, ale my oboje będziemy wiedzieć, że to naturalne, nieuniknione. Ja muszę odpowiedzieć na wezwanie drapieżnika, a ty nie umiesz przejść obojętnie obok ofiary, która sama chce trafić w twoje ręce. Jesteś pociągający. O, właśnie teraz, gdy znów przychodzi na ciebie kolej. Wpół siadasz na drewnianej ramie stołu i celujesz. Odwróciłeś się do mnie tyłem, jakby dając mi okazję do zobaczenia cię w pełnej okazałości. Spodnie od garnituru opinają ci pośladki. Leciutko pochylasz się do przodu, bym mogła przyjrzeć się nie tylko im, ale i umięśnionym, szerokim ramionom. Widok przejmuje mnie dreszczem, zaciągam się papierosem, by stłumić zadowolony pomruk. Trafiłeś, punkt dla ciebie, zarówno na stole bilardowym, jak i w naszej relacji. Kto wie, być może nie będę za bardzo protestować, gdy będziesz chciał być górą. Pokażesz mi na co cię stać, chcę poczuć całą twoją męską siłę głęboko i mocno we mnie. Poruszam się niespokojnie na swoim miejscu. Fotel obity czarną skórą, miękki i wygodny sprawia, że mam na ciebie coraz większą ochotę. Skóra jest seksowna. Tak właściwie, to chcę, żebyś mnie wziął już teraz, nawet na tym bilardowym stole, ciekawe, jak zareagowałaby twoja blondwłosa ślicznotka. Ale ty chcesz kusić mnie nadal, znów celujesz w bilę, tym razem stojąc bokiem do mnie. Jak wiele jest siły w tych niby drobnych, niepozornych ruchach! Do moich pasji zdecydowanie dodaję obserwowanie grających w bilard mężczyzn. To gra dla dżentelmenów w garniturach; sport elegancki, niewymagający potu, ale tak erotyczny i pociągający, jak to tylko możliwe. Niemal czuję pulsujące między udami pożądanie. Zagryzam wargę i upijam łyk drinka, ciągle nie spuszczając z ciebie spojrzenia.
Niewiele pozostało już bil. Jeden z twoich towarzyszy wbija jedną, kolejny dwie, została tylko ta czarna, ostatnia. Ściągam na siebie twój wzrok. Patrzysz przeszywająco, jak przepraszam towarzystwo, łapię niewielką torebkę i podnoszę się z miejsca. Przechodzę obok ciebie uśmiechając się zalotnie. Dobrze wiem, co robić. Krok drobny, noga za nogą, kusząco kołyszące się biodra, zapraszający uśmiech i gorące spojrzenie sprawiają, że wszystko przestaje się dla ciebie liczyć. Czujesz zapach moich perfum, ja czuję twoje, już mi się podobają. Wchodzę do łazienki dla niepełnosprawnych. Jeszcze nie zamykam drzwi. Oddajesz ostatni bardzo kiepski strzał, nawet ja to widzę, przepraszasz towarzyszy i idziesz odłożyć kij. Twoja żona musiała zauważyć, co się między nami dzieje, z trudem hamuje łzy, ale dzielnie udaje przed przyjaciółkami, że nic się nie dzieje. Bądź pewny, że gdy wrócicie do domu, zrobi ci awanturę z krzykami, wyrzutami, błaganiem i żałośliwym płaczem. Mój mąż uśmiecha się, wyraźnie rozbawiony i uchwyciwszy moje spojrzenie w szparze między framugą, a drzwiami, kiwa do mnie głową i wydyma złośliwie wargi. Idealne z nas małżeństwo, żałuj, ze tobie się tak nie poszczęściło.
Nareszcie idziesz. Patrzysz na mnie, w oczach masz płomień, z trudem tłumię jęk. Podniecenie mnie obezwładnia. Gdy wchodzisz do środka, jedyne, na co mam siłę przed objęciem cię ramionami, to zamknięcie drzwi na zamek.

Wybaczcie poślizg. Do piętnastego dnia miesiąca dziewiątego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Bulbulcia




Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 239
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Baker Street 221b
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:35, 04 Wrz 2009    Temat postu:

No i oto prawdziwa natura kobiety ;)

Pomysł
Oba pomysły są do siebie podobne- nie wiem, może się umówiłyście, że tak ma być, a może to przypadek... Jednak lepsze wrażenie wywarł na mnie pomysł w tekście A, może ze względu na to, że puenta wywołała u mnie bardzo szeroki uśmiech.
A- 2,75
B- 2,25


Styl
W tekście A były tylko niewielkie zgrzytnięcia (nieprzyjemnie zabrzmiała wpadka ze snookerem w piątym akapicie), styl autorki bardzo mi się spodobał- opowiadanie przeczytałam trzy razy tylko dlatego, że czytanie sprawiło mi przyjemność.
W B nic nie znalazłam (może poza przecinkami, ale to mój Moby Dick). Trochę dziwnie poczułam się w roli seksownego mężczyzny (tym bardziej, że właśnie słucham "Ur so gay" K. Perry).
A- 2,75
B- 2,25

Realizacja tematu

Narracja pierwszoosobowa z punktu widzenia kobiety, snooker i bilard- jak najbardziej.
A- 0,5
B- 0,5

Ogólne wrażenie

Jak wcześniej pisałam- bardziej spodobał mi się tekst A, sama nie wiem czemu. Wywołał u mnie ciepłe uczucia, rozbawił, poprawił humor. Tekst B po prostu mnie nie zauroczył.
A- 3
B- 1

SUMUJĄC:
A- 9
B- 6


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bulbulcia dnia Pią 12:36, 04 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Nawia




Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siedlce / Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:25, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Zadziwiające, że obie przedstawiłyście bilard/snooker w oczach kobiety jako męski sport, przy którym można popatrzeć na prężące się tyłeczki mężczyzn. To takie... nimfomańskie?
Ale zabierzmy się za punktację.

Pomysł
W obu tekstach jest on bardzo podobny, jednak przyrównując muszę oceniać różnice. Fabuła tekstu A idealnie pasowałaby do niskobudżetowego pornola, ot co [oczywiście trzeba by było urozmaicić scenę na stole do snookera; i, jeśli ma to być niskobudżetówka, to prędzej byłby to stół bilardowy]. Tekst B ukazuje dwa małżeństwa pod wieloma względami różne i podobne do siebie. Tak na marginesie, według mnie małżeństwo Głównej Bohaterki Bez Imienia jest idealne, bo chyba dokładnie o to chodzi w małżeństwie - żeby ze sobą współpracować. A1/B4


Styl
Tutaj pierwszy tekst powala na deski opowiadanie drugie. W A było kilka zwrotów, które trzeba by było wyrzucić, w B jest ich pełno. Styl A jest bardziej kwiecisty i opisowy, dzięki czemu łatwiej można sobie wyobrazić całą sytuację oczami autorki. W tekście B jest trochę błędów stylistycznych. A4B1

Realizacja tematu
Obie potraktowałyście temat bardzo podobnie i obie zawarłyście w swoich tekstach bilard oraz narrację pierwszoosobową, opisując sytuację oczami kobiety. Reszta jest naprawdę zaskakującym podobieństwem. Chyba, że były jeszcze jakieś tajemne warunki pojedynku, które tutaj nie są odtajnione. A0,5/B0,5


Ogólne wrażenie
Tekst A ukazuje bardziej kunszt pisarski. W tekście B jest pomysł, a to cenię bardziej, dlatego mimo nieco uciążliwego stylu stawiam na to powiadanie. A1/B3

Ostateczna punktacja przedstawia się następująco:
Tekst A - 6,5
Tekst B - 8,5


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Ivet




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:38, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Dobra, to kolej na mnie, jako, że powinnam i to pojedynek Marit oraz Chiyo, które jeden raz już mnie zauroczyły. Ciekawe, jak będzie teraz?

Pomysł
A: 2,5
B: 2,5
Nosz, pomysły bardzo podobne, z tą różnicą, że w tekście drugim było bardziej elegancko i poważnie. Co jednak nie robi mi różnicy i nie pozwala na przyznanie żadnemu tekstowi większej ilości punktów.

Styl
A: 2,5
B: 2,5
I że niby tu mogłoby być inaczej? xP Obie napisałyście wspaniałe teksty i obie macie świetny styl, więc nie będę się rozdrabniać i dam po równo.

Realizacja tematu
A: 0,6
B: 0,4
Może wyjdzie na to, że się czepiam, ale tekst A wydawał mi się bardziej zgodny z tematem - mimo, że dziewczyna bezsprzecznie zwracała większą uwagę na mężczyznę, niż na sam bilard. Ogólnie więcej było tutaj kobiecych pragnień, niż samej gry, ale cóż... w końcu narracja z punktu widzenia kobiety!

Ogólnie wrażenie
I mam dylemat. Z jednej strony podobał mi się tekst A - był, wydaje mi się, bardziej "bilardowy". Z drugiej natomiast tekst B - relacje między główną bohaterką, a jej mężem zostały przedstawione genialne! No cóż... Nie potrafię oceniać. xP
A: 2
B: 2

Razem
A: 7,6
B: 7,4


Gratuluje autorkom bardzo wyrównanego pojedynku, tym razem też się nie zawiodłam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Soulmate




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 346
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bieszczady
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:01, 18 Wrz 2009    Temat postu:

Wprawdzie jest po czasie, ale teraz tak mało osób ocenia pojedynki... :) No i dopiero po przeczytaniu zauważyłam, że chyba już za późno.

Pomysł
A: 3
B: 2
To zabawne, że obydwa pomysły były tak do siebie zbliżone, po prostu kropka w kropkę. Gdyby nie różny styl i różne podejście do "ataku na ofiarę" to pomyślałabym, że miałyście napisany szczegółowy plan i wg niego pisałyście ^^.
Bardziej podoba mi się jednak pomysł pierwszy, mimo ich "identyczności". Autorka sprawia, że czytelnik zapomina o tekście, zdaniach jakie czyta i ewentualnych błędach, jakie mogły gdzieś się pojawiać i całym sobą wkracza w gęstą mgłę, gdzie wyczuwa na karku oddech bilardzisty. Gratuluję naprawdę dobrego tekstu.
W tekście drugim nie spodobały mi się dwie rzeczy: perfekcyjność, zgranie, współpraca itd. tego małżeństwa oraz to, że koniec opowieści był znany już od początku. Żadnych wątpliwości, większych emocji czy uniesień. To było bardziej jak sprawozdanie.

Styl
A: 3,5
B: 1,5
Na początku nie byłam pewna, czy spodoba mi się tekst pierwszy, ale jak wspomniałam - opowiadanie tak mnie wciągnęło, że wróciłam do rzeczywistości dopiero czytając ostatnie zdanie. I to zdanie jest dopieszczone, że ach! :D
W drugim styl był inny, taki nagły przeskok mógł zmienić mój pogląd, ale wg mnie było zbyt sztywno i przewidywalnie. Nie czułam żadnych emocji. Wszystko było zbyt cukierkowe jak na mnie. Potencjał jest, ale autorka chyba bardzo się spieszyła, pisząc to.

Realizacja tematu
A: 0,6
B: 0,4
Głowna bohaterka w tekście drugim bardziej skupia się na mężczyźnie niż tym w co gra, a ta w pierwszym w sumie tylko duży razy wspomina, że musi się tym sportem bardziej zainteresować, ale były momenty nauki i takie, w których to bilard grał pierwsze skrzypce - np. budowanie napięcia przez ruch kija, zbijanie bil, itd.

Ogólne wrażenie
A: 2,7
B: 1,3
Oba teksty były bardzo dobre, ale zdecydowanie jestem za tym pierwszym.

RAZEM
A: 9,8
B: 5,2


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yumminae Rais
Moderator Wspomnień



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1079
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto smoka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:51, 19 Wrz 2009    Temat postu:

Tekst A 32,9
Tekst B 27,1
Niniejszym obwieszczam, że wygrywa Chiyo!
Ja po terminie i Soulmate też. Szczegół.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
Regulamin