Piórem Feniksa
forum stowarzyszenia młodych pisarzy
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 


Opis spotkania z Tokio Hotel - Minka vs Ivet

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Autor Wiadomość
Satu Tähti
Demoniczny Moderator



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Gwiazd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:35, 29 Sie 2009    Temat postu: Opis spotkania z Tokio Hotel - Minka vs Ivet


MINKA vs IVET


forma - proza
tematyka - "Opis spotkania z Tokio Hotel"
długość - b/o
termin - 1 września 2009
wymogi specjalne - brak


Tak dla przypomnienia:

8. Rozjemcy mają obowiązek obszernie wypowiedzieć się na temat każdej z broni i przyznać według własnego uznania talenty (z puli wynoszącej 15), tłumacząc przy tym dosadnie każdą swoją decyzję, odczucia, dodając wskazówki i uwagi, na koniec zaś jeszcze podsumowując. Talenty przyznawane są w kategoriach:
- Pomysł (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Styl (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Realizacja tematu (do dyspozycji 1 talent dla obydwu stron)
- Ogólne wrażenie (do dyspozycji 4 talenty dla obydwu stron)
Talenty muszą zostać przyznane, niezależnie od tego, czy, zdaniem Rozjemcy, twórca broni zasłużył, czy też nie.



Tekst A


Stała, przytrzymując się barierki z ogromną siłą, tak, że kostki na jej rękach odznaczały się wyraźnie na tle całej dłoni. Nie po to zdzierała sobie kolano i tłukła łokciami większość dziewczyn z koncertu, żeby teraz odpuścić i znowu zostać brutalnie wepchniętą do tyłu. Musiała być z przodu. Musiała ich zobaczyć, musiała zobaczyć jego. I nie zamierzała odpuścić, tylko dlatego, że jakieś kretynki darły się w niebogłosy, krzycząc coś o wiecznej miłości do gitarzysty grającego zespołu. Ona taka nie była. Nie chciała żadnych upojnych nocy z Kaulitzem, chciała go po prostu zobaczyć. Dotknąć. Powąchać. Nie była fanatyczką. Po prostu go podziwiała.
Przypomniała sobie pokój wytapetowany jego twarzą. Wszędzie zdjęcia, plakaty, wycinki z gazet. Cały pokój w zdjęciach. To był piękny widok, z pewnością. A ona była dumna ze swojej kolekcji. Miała prawie wszystko. Chociaż... nie była fanatyczką, jak już mówiła. Po prostu ją fascynował.
Jakaś dziewczyna wbiła jej łokieć w żebro.
Ból. Ból był przyjemnością, jeśli tylko miała jego w zasięgu wzroku. Nic się przecież nie liczyło. Co z tego, że trochę się poturbowała? Dla tego widoku była w stanie znieść wszystko: mogła nie jeść przez trzy dni, nie spać przez kilka nocy, czuć, jak odmarzają jej palce u nóg, jak wypadają włosy, pękają paznokcie, łamią kości, jak glany na nogach się kurczą z czasem, mogłaby tam stać do końca życia. Tylko żeby grał.
Otulił ją wzrokiem przez ułamek sekundy, po czym skierował twarz na resztę publiczności, co dziwne, bo przecież prawie w ogóle nie patrzył w tę stronę. Ale zobaczył ją! Wyłowił z tłumu niewysoką, czarnowłosą dziewczynę o trzech widocznych bruzdach na dekoldzie i wielkim pieprzyku w okolicach lewego ramienia, która z determinacją, całym ciałem przyciskała się do barierki. Nie krzyczała, jak reszta, nie płakała. Po prostu tam była, stała, słuchała, dygocząc w takt melodii, ni to z zimna, ni z przejęcia.
Kolejny cios, tym razem w kręgosłup. Jęknęła z bólu, chociaż nie dała po sobie poznać, że się poddaje. Co on by sobie pomyślał? Spojrzała za siebie, napotykając transparent z wypisanymi, czarnym markerem, słowami: "Tom, Ich liebe dich!". Wściekła się. Kretynki, pierdolone idiotki! Co one sobie w ogóle wyobrażają?! Tom żadnej z was nie kocha, Tom ma was w dupie, w głębokim poważaniu, w swoich czterech literach!, pomyślała gniewnie i wspięła się na barierkę, jeszcze wyżej, jeszcze bliżej niego. Scena była niedaleko, na wyciągnięcie ręki... Tom był na wyciągnięcie ręki, prawie czuła jego zapach, wciągała go w nozdrza, delektowała się nim.
Trzymał w ręku gitarę, nie spuszczał z niej wzroku. Jak jego brat ciągle ogarniał wzrokiem salę, tak on cały czas stał ze spuszczoną głową, z półprzymkniętymi powiekami, mamrocząc coś do siebie.
Nagle, popchnięta przez kogoś, wywróciła się i przeleciała na drugą stronę barierki.
Cisza.
Przez chwilę wydawało jej się, że po prostu umarła. Albo straciła przytomność. Ale wciąż czuła; czuła, że ktoś skacze po jej plecach, że kopie, łamie jej żebra, naciska na najbardziej wrażliwe i kruche punkty jej ciała. Pulsujący ból w okolicach skroni też dał o sobie znać. Przez chwilę znowu zapanowała cisza. Było jej dobrze, nie czuła już pleców, żeber, niczego. W nozdrzach znowu zaczął tańczyć zapach Toma. Krzyki, piski. Dudniące głośniki. Miała je tuż nad sobą. Znowu cisza. Teraz już na dłużej.

*

Obudziła się w jakimś pokoju. Z pewnością nie należał do niej, bo ściany były całkowicie białe, nie oblepione niczym. Na podłodze leżał ciemny dywan, ciemne firany były szczelnie zasłonięte, chociaż mimo to poznała, że jest już wieczór. Przekręciła się na łóżku. Ból. Skroń znowu pulsowała. Nie mogła się ruszyć, przekręcić; jeśli to zrobiła, ból rozsadzał jej ciało. Była nieźle poobijana. Spojrzała na czubki palców, wystające spod koca. Przez chwilę znieruchomiała, uświadamiając sobie, że ma na sobie tylko jakąś koszulkę i majtki. Obcą koszulkę. Majtki na szczęście swoje. Wciągnęła powietrze, poznając ten charakterystyczny zapach.
Tom!
Koszulka Toma, jego koszulka, miała ją na sobie, nikt inny, tylko ona... Słowa zaczęły jej się plątać, język stał się jedną wielką przeszkodą. Przełknęła ślinę, słysząc, że ktoś przekręca klamkę w drzwiach. Zmrużyła oczy, odetchnęła głęboko i udawała, że śpi.
Ktoś wślizgnął się do pokoju i cicho przekręcił zasuwkę. Poczuła intensywniejszy zapach, ale już nie koszulki, którą miała na sobie. On. Podszedł do okna i uchylił bordową zasłonę, przez chwilę wyglądając, jakby kogoś szukał. Spojrzał w jej stronę. Nie widziała go, ale czuła na sobie obcy wzrok. Delikatnie otworzyła oczy, spoglądając na niego ospale.
Uśmiechnął się złośliwie, frywolnie. Kącikiem ust.
Och.
- Jak się czujesz?
Spojrzała na niego. Nie mogła z siebie nic wydusić, nie tylko z bólu. Uniósł jedną brew.
- Dobrze - skłamała.
- To świetnie.
To świetnie, świetnie, powiedział, że to świetnie.
W jej oczach pojawiły się łzy, z czego jedna zdążyła w ekspresowym tempie spłynąć po policzku. Tom osłupiał przez chwilę, lecz po kilku sekundach podszedł do niej ze spokojem, ocierając dłonią twarz. Miał ciepłe ręce, choć całkiem suche, ale gładkie. Gładkie i delikatne. Takie je sobie zawsze wyobrażała.
- Nie płacz. - Uśmiechnął się do niej rozbrajająco, przesuwając dłoń po policzku, po brodzie, szyi. Zatrzymał się na dekoldzie. Musnął go palcami. - Jesteś ładna - stwierdził.
Och...
Przez chwilę, wydawało jej się, że śni. To sen. Dobry sen czy koszmar?
Tom wyprostował się, prężąc i rozciągając plecy, jak kot. Znowu uśmiech, tym razem dziwny, inny, wcale nie przyjemny i dodający dreszczu emocji. Zimny. Twardy. Uśmiech pożądania.
Powoli zdjął z siebie koszulkę. Była bardzo podobna do tej, którą ona teraz miała na sobie. Później zajął się rozporkiem od spodni i wstał, pozwalając, by luźne dżinsy spadły na podłogę, tłukąc metalową klamrą o panele. Teraz był już tylko w samych bokserkach. Miał kolczyk w nosie, nigdy wcześniej go nie widziała. Rozpuścił dready, siadając bliżej i przejechał dłonią po ciele dziewczyny. Zadrżała. Próbował zdjąć jej koszulkę, ale nie potrafił, kiedy leżała bezradnie i bezbronnie na łóżku.
Przechylił zaczepnie głowę.
- Proszę, nie... - wyszeptała, kiedy mocował się z jej koszulką.
- Masz być cicho - ostrzegł łagodnie, nie przejmując się głosami dochodzącymi zza drzwi. - I nie krzyczeć.
W końcu się poddał, zostawiając zmiętolone ubranie, ale był już zbyt zainteresowany, żeby przestać. Podsunął jej koszulkę pod same pachy, odsłaniając piersi i niedbale włożył dłoń pod jej plecy, sprawiając, że poczuła silny ból, przeszywający całe ciało. Coś pstryknęło. Nie pamiętała czy było to zapięcie od biustonosza czy może zamek do drzwi.
Tom położył się obok niej, drażniąc dreadami lewy policzek dziewczyny. Znowu uśmiechnął się złośliwie, po czym zaczął całować jej szyję, dłonie trzymając na piersiach. Przez cały czas leżała martwa, jak kłoda, nie odzywając się, oddychając jedynie płytko i nierównomiernie, w różnych odstępach czasu.
Miało być całkiem inaczej.
Nie tak.
Zapłakała.


Tekst B

Sierpień, 2005 r.

- Isabell? – Usłyszałam ciepły głos za sobą. – Isabell to ty? – Ktoś pociągnął mnie za rękę, wyciągając z tłumu czekających na pociąg. Zdenerwowana odwróciłam głowę w stronę złoczyńcy. Bez skrupułów wyciągnęłam dłoń z uścisku, a drugą spoliczkowałam osobnika płci męskiej. Znowu on. Nie odczepił się.
- Mówiłam ci, że mam na imię I z a. Pomóc w przeliterowaniu? – Spoglądałam z radością jak osobnik płci męskiej siada na ławce, masując bolący policzek.
- Polki. – Pokręcił głową. Zdziwiłam się, ponieważ powiedział to po polsku. Nigdy nie lubił uczyć się języków. Tylko podstawa: niemiecki i szczypta angielskiego. – Nie wyjeżdżaj. Bez twojej pomocy nie poradzimy sobie w domu. Jesteś niezastąpiona.
- H a u a b!* – syczę, siadając obok niego.
- Rozmawiasz właśnie z człowiekiem, który niebawem będzie sławny! I chcesz uciec do kraju, gdzie szerzy się bieda? No nie pieprz. Masz u nas pokój, pensję, załatwilibyśmy ci miejsce w szkole. Miałabyś jak w raju. Ale ty nie! Ty wolisz wziąć kasę i znów wyjechać na dziesięć miesięcy do Polski.
- Sławny? Myślisz, że kiedyś to całe wasze Tokio Hotel się wybije? – Śmieję się, łapiąc odruchowo za brzuch. – Chyba śnisz. Nie macie szans! Na rynku niemieckim jest o wiele więcej młodych gwiazd. Lepszych od was.
- Jeszcze zobaczysz… - Odwrócił głowę. Zlustrowałam wzrokiem jego szerokie dżinsy, luźną koszulkę i smutne oczy. Dzieciak. Tym razem mnie zadziwił. Nie rozumiem co padło mu na mózg, żeby jechać za mną kilkanaście kilometrów. Przecież mógł mnie odwieźć na pociąg, mógł zatrzymać Billa, ale nie! On wolał przyjechać kilka minut przed odjazdem, jak zwykle zrobić show wokół siebie. Pieprzony egoista.
- Nie wierzę. A teraz sorry, muszę lecieć. – Uśmiechnęłam się smutno.
- Wrócisz za rok?
- Pewnie tak.
- Zabierzemy cię w trasę – przyrzekł, łapiąc mnie za rękę. W dłoń wcisnął srebrny łańcuszek. – Nie zapomnij.
- s********j, nie wezmę tego.
- Weźmiesz. Czy Polacy zawsze tak przeklinają? Przekleństwa po niemiecku okropnie brzmią… - Nadal trzymał moją dłoń, w której był wisiorek.
- Cześć! – Wyrwałam się.

* Hau ab! (niem.) – Spadaj!

#

Czerwiec, 2004

Do Loitsche przyjechałam w sprawie pracy. Wujek pracował niegdyś w agencji i to właśnie on załatwił mi ciepłą posadkę. Miałam być służącą. Szesnastoletnią służącą.
Pani Kaulitz odebrała mnie ze stacji kolejowej. Bałam się posługiwać językiem niemieckim. Niby uczyłam się go przez połowę życia, a po braciach miałam kurs niemieckiego na płycie. Ale jednak… strach ma wielkie oczy.
Miejscowość zaskoczyła mnie. Było tutaj wiele zieleni, wiele pól uprawnych i wykończonych idealnie dróg. Przynajmniej samochód nie drżał na wybojach, najprawdopodobniej dlatego, że nie było tutaj wybojów!
- Jak ci na imię? – Odwróciłam się w stronę kobiety. Miała lekkie rysy twarzy, ostro zaznaczone oczy i szeroki uśmiech.
- Isabell albo Iza. Iza bardziej po polsku – szepnęłam, martwiąc się o każde wypowiedziane słowo. Czy poprawnie? Czy mnie zrozumiano? Nienawidziłam swojego miejsca pochodzenia. Warszawki. Rodziców. Tego całego chłamu i braku zainteresowania. Puściliby nas wszędzie, aby zostać przez chwilę sam na sam z pracą. Oddali się jej. Oddali jej serce, umysł i wątrobę. Nie zostało dla mnie, dla nas, ani szczypty miłości. Wymiotuję ich pieniędzmi. Ich wypychaniem mnie na obozy, na kursy, na korepetycje. Zarobię wreszcie sama. Zrobię wreszcie coś sama. Może… może zobaczą, że mnie nie ma? A praca jako służąca? Za takie pieniądze mogłabym, w Polsce, czyścić nawet kible szczoteczką do zębów. Zresztą, pierwsza praca się przyda. Pierwsze zaangażowanie w czymś. I pierwsza niezależność. Szukanie czegoś innego. Może tutaj zamieszkam? Rodzice nie mieliby nic przeciwko. Tylko wcisnęliby mi tego kretyna. Jacusia ich kochaniutkiego, najmłodszego, żeby poznał trochę świata. Pieprzone lekkoduchy. Ach! Witaj przygodo w nieznanym kraju. k***a! Co ja pierdolę? Jaka przygodo? Będę pracować, będę poznawać nowych ludzi. I zarabiać. I to będzie coś mojego.
- Isabell – przeliterowała. – Ja mam na imię Simone. Do twoich obowiązków należy pranie i sprzątanie.
- Tak, wiem. Pięknie tutaj. Naprawdę. Nie wiedziałam, że można trafić do raju. A to jest raj na ziemi. Piękna wioska – wypowiedziałam szybko, nawet nie myśląc czy mówię poprawnie. Kobieta zaśmiała się pogodnie, skręcając w lewo.
- Dlatego tutaj mieszkamy. Chyba cię polubię.
- Dziękuję.
- Nie wydajesz się jedną z tych głupich nastolatek z niemieckich agencji, które nie potrafią wypowiedzieć dobrze zdania w swoim języku. A więc pochodzisz z Polski?
- Tak, tak. Dokładniej z Warszawy.
- Z tego co się orientuję to daleko. – Zgasiła silnik. – Jesteśmy na miejscu, przywitaj się z nowym miejscem pracy. Poznasz tutaj dwóch łobuzów, którzy myślą, że mogą być kimś. Ale! Wierzę w nich. – Zaśmiała się ponownie. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, wysiadła z pojazdu.

#

- Mamo! A Tom wysmarował moją szczoteczkę do zębów płynem do mycia ubikacji! – Z łazienki wybiegł chłopak o czarnych włosach. Był chudy, odziany w bokserki i szary podkoszulek. Prezentował się średnio. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wyglądał jak trzynastolatek, który zaczynał dopiero ząbkować. Chyba przyjazd tutaj nie był dobrym pomysłem… Jakie miał włosy! Z przodu długie, jakby nie ścinał ich od miesięcy, a z tyłu krótkie, jakby chodził do fryzjera co miesiąc. Gdyby ktoś zobaczyłby go w Polsce… padłby ze śmiechu. Zdeptaliby go, wybili wszystkie zęby i zabrali drogi łańcuszek. Tak, ten brzydki, co na jego szyi bezczynnie sobie zwisał.
- Mamo! To nieprawda! Bill mnie wrabia!
- Nie wrabiam cię, parszywa kreaturo. Myślisz, że wiem jak wygląda środek do czyszczenia ubikacji?!
- Myślę, że wiesz, skoro znasz jego smak…
- Mamo!
- Uspokójcie się! Przed wami stoi wasza nowa szefowa. – Simone wskazała na mnie ręką. – Oto Izabell.
- O Jezu – krzyknął Bill. – Dlaczego znowu kobieta? Ja marzę o facecie.
- Gej!
- Ale kobiety są nudne w kombinacji: sprzątaczka, kucharka. Z facetem byśmy chociaż w piłkę grali!
- Eeee… Cześć – rzuciłam. Wielką walizkę oparłam o ścianę. Co za debile. Co za…
- Cześć kobieto, nie mężczyzno – wypalił Tom. – A teraz, Bill, przywitaj się ładnie. – Trzepnął go lekko po głowie. – On jest młodszy, dlatego taki nieogarnięty.
- Witaj, kobieto. – Bill ukłonił się.
- Dobra, koniec tych czułości. Zaprowadźcie ją do pokoju.
- To niech mój starszy brat to zrobi, mamusiu – powiedział słodkim głosem Bill.
- Tak w ogóle, jesteśmy bliźniakami. Tak, gdybyś nie zauważyła…

#

- Szczerze mówiąc, jesteś ładna. – Bill uśmiechnął się cwano. – Ale nie, nie będziemy biednej, nietutejszej dziewczyny bałamucić.
- Ile wy w ogóle macie lat?
- Piętnaście. Dzisiaj idziemy nagrywać kawałki. Jutro na imprezkę, a w między czasie zaliczymy jakąś panienkę. – Rozmarzył się młodszy bliźniak, otwierając drzwi do pokoju. Jacy kretyni. Jacy idioci. Jacy!... Boże, za jakie grzechy? W domu mnie nie kochają, życie mnie nie rozpieszcza i jeszcze całe wakacje zmarnowane…
- Oczywiście jedziesz z nami. – powiedział Tom, siadając na wielkim łóżku. Chyba jednak życie nie będzie takie złe… Pokój mega, meble mega, oddzielna łazienka, mega. – On się tylko przechwala. W życiu żadnej panienki nie zaliczył. Sam jest baba.
- A niby ty zaliczyłeś?!
- Nie wnikaj, młody.
- Izabell!
- Baba, baba, baba, baba! – wypowiadał w kółko Tom. – Przykro mi, ale nie będziesz miała z nami spokojnego życia.
- Chyba będzie wesoło… - szepnęłam, chowając twarz w poduszkę.
- Ej! Przy nas się nie śpi!
- Toż nie śpię, k***a.
- Ty, ona jest groźna, ona przeklina. Powiemy mamusi! – Bill zaczął się śmiać, dlatego Tom popchnął go na podłogę, rozglądając się przy tym nerwowo. Dziwaczna rodzina.
- Idiota! Idiota!
- Tak ci na drugie?

#

Sierpień, 2004

- Schrei! - bis du du selbst bist
schrei! - und wenn es das letzte ist
schrei! - auch wenn es weh tut
schrei so laut du kannst!
schrei! - bis du du selbst bist
schrei! - und wenn es das letzte ist
schrei! - auch wenn es weh tut
schrei so laut du kannst - schrei!*– Bill ukłonił się i uśmiechnął.
- Przecież nie tak miał brzmieć koniec piosenki! – Tom odłożył gitarę. – Jesteś głupi. Głupi Bil, głupi Bill. DeBill!
- Spokój – powiedziałam, klaskając. – Bardzo dobre! – Nigdy nie powiem im, że są zajebiści, nigdy.
- To dla ciebie. Nie wyjeżdżaj. Świat się tam bez ciebie nie zawali… - Bill klęknął na kolana i ułożył ręce w błagalnym geście.
- Proszę, nie wyjeżdżaj! – Tom zrobił to samo.
- Papuga!
- Cholera!
- Papuga.
- Spadaj!
- Papuga!
- Izabell! – Wkurzony Tom, popchnął Billa na ziemię.
- Znowu?
- Przeproście się ładnie, już!
- Przepraszam… - szepnął Tom.
- Też cię kocham!

*Krzycz! - Aż będziesz sobą
Krzycz! - Nawet jak to ostatnie jest
Krzycz! - Nawet jeśli to boli
Krzycz, krzycz tak głośno jak tylko potrafisz!
(Tokio Hotel – Schrai)

#

Sierpień, 2004

I to już koniec? Koniec tak udanych wakacji? Fakt, zdarłam sobie kilka paznokci, sprałam kilka koszulek chłopców, ale nauczyłam się wszystkiego. Oczekiwałam od wyjazdu tak niewiele. A teraz? Teraz pozostałam z pieniędzmi, wspomnieniami i płytami. Teraz mam ich, mam z nimi kontakt. Teraz mam miłość na karku, serce podskakujące do ramion i wiele uśmiechów. Teraz mam ich. Bliźniaków. I rodzinę.
Drugą.
Niemiecką.
Swojską.
I właśnie teraz muszę wyjeżdżać, kiedy poznałam ich tak dobrze, tak śmiało i tak… tak… tak mi się oswoili.
- Kochana! – Tom usiadł obok mnie. – Będę tęsknił, wiesz?
- I pisał, i dzwonił? – rzuciłam przekornie.
- Też, też.
- No, a teraz powinnam ci dać buziaka? Bo już się więcej nie spotkamy?
- Powinnaś. – Ujął moją twarz dłońmi. Pocałował.

#

Sierpień, 2005
Pociąg

Wir müssen nur noch 1000 Meere weit
Durch 1000 dunkle Jahre ohne zeit
1000 Sterne zieh’n vorbei
Wir müssen nur noch 1000 Meere weit
Noch 1000-mal durch die Unendlichkeit
Dann sind wir endlich frei*

Kocham Cię,
Tom.

Dostałam list przedwczoraj. Miałam otworzyć go dopiero dzisiaj. Po co on mi to robi? Dlaczego? Przecież, kiedy wyjeżdżałam rok temu nikt nie myślał o miłościach. Może ja sobie trochę orałam tym głowę, ale… On się mną nie przejął. Nie pisał, nie dzwonił. Z tego co mi Bill opowiadał, także nie próżnował. Na każdej imprezie miał inną panienkę. A ja? Teraz mi to robi, żebym się uśmiechnęła, krzyknęła jak bardzo kocham Toma Kaulitza?! Nie odzywał się, a teraz, tym liścikiem, robi mi wodę z mózgu. Idiota. Nienawidzę go. Wyjrzałam przez okno, stał, machał.
- Tom! Ty popierdolony dzieciaku! – krzyknęłam, w oczach mając łzy. – Przez ciebie się rozmazałam!
- Też cię kocham!
- Przestań mi tu Billować! Wcale cię nie kocham! – odkrzyknęłam.
- Ani trochę?
- I ani chwili dłużej!


*Musimy pokonać jeszcze tylko 1000 dalekich mórz
Przez 1000 ciemnych lat bez czasu
Wyminąć 1000 gwiazd
Musimy pokonać jeszcze tylko 1000 dalekich mórz
Tylko 1000 razy przez nieskończoność
Wtedy będziemy nareszcie wolni
(Tokio Hotel - 1000 Meere)


Z dedykacją dla Billa i Toma,
którzy pierwszego września skończą dwadzieścia lat.



Głosowanie możliwe do 12 września ;).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chiyo
Moderator Niewyżyty



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 1692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oxford, UK (oryg. Poznań)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:28, 29 Sie 2009    Temat postu:

Rany boskie, to pierwszy pojedynek, który oceniam od bardzo, bardzo dawna. O.O

Pomysł
Tekst A: 2.5
Tekst B: 2.5

Cóż, oczekiwałam, że przynajmniej jeden tekst będzie parodią. Szkoda, naprawdę szkoda. Ale też mogło być gorzej.
Podobał mi się pomysł w Tekście B. Poznanie Kaulitzów zanim zostali sławni, to mimo wszystko było coś innego. I urzekło mnie pokazanie ich jako niedojrzałe dzieci.
Tekst A też był niezły, chociaż dopiero od pewnego momentu. Początek, pierwszych kilka akapitów, był przeciętny, ale kiedy nagle stratowano główną bohaterkę, poczułam, że to nie będzie słit story z wielką miłością za kulisami w trzy minuty po koncercie. Gwałt też był całkiem dobrym pomysłem - o ile się orientuję, to byłoby coś, co Tom mógłby zrobić.

Styl
Tekst A: 2.25
Tekst B: 2.75

W Tekście A rozwalał mnie jeden błąd: "dekoldzie". >.< AJ! Pisze się "dekolcie", droga Autorko! W ogóle w Tekście A było tych błędów dość sporo. Głównie drobnych: przecinki, nadmiar zaimków...
W Tekście B zdenerwowała mnie cenzura. Każdy na forum zna łacinę podwórkową, a skoro używamy jej w tekście, nie w postach, to po co cenzurować przekleństwa, które i tak każdy zna? Tym bardziej, że ta cenzura raz była, a raz nie, co już w ogóle mnie powaliło. Także i tutaj nie zabrakło drobnych błędów, podobnych do tych w Tekście A, jednak mam wrażenie, że było ich mniej. Ach, no i narracja Tekstu B była z lekka chaotyczna, co trochę przeszkadzało, przynajmniej mi.
Ogólnie obie Autorki zaprezentowały wyrównany poziom, jeśli chodzi o styl: dobry, ale można by nad nim trochę dłużej popracować, pozbyć się błędów i wypolerować. :)

Realizacja tematu
Tekst A: 0.5
Tekst B: 0.5

Zrealizowano.

Ogólne wrażenia
Tekst A: 1.5
Tekst B: 2.5

Jak powiedziałam na początku, oczekiwałam parodii. Ale skoro się w swoich oczekiwaniach zawiodłam, to trzeba wybierać z tego, co mam. I stwierdzam, że bardziej podobał mi się Tekst B. Tak po prostu - w podsumowaniu wszystkiego, co powiedziałam wyżej.

Podliczenie
Tekst A: 6.75
Tekst B: 8.25

Gratuluję obu Autorkom i powiem, że z niecierpliwością czekam na ogłoszenie wyników, bo nie mam nawet najbledszego pojęcia, który tekst jest czyj, a strasznie mnie to ciekawi. ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Satu Tähti
Demoniczny Moderator



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Gwiazd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:16, 29 Sie 2009    Temat postu:

Chiyo, na forum istnieje bodajże cenzura, samo zmienia te słowa w '*' ;) Ale ocenzuruje tylko formy takie jak: spierdalaj, a spierdalajcie juz nie ;]

Wybaczcie Monosiowi owe słownictwo, to jest przykład ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Satu Tähti dnia Sob 21:19, 29 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chiyo
Moderator Niewyżyty



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 1692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oxford, UK (oryg. Poznań)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:20, 29 Sie 2009    Temat postu:

Ach tak. Przepraszam, nie wiedziałam. Jednak punktację i tak pozostawiłabym tę samą, więc mogę być leniwa? ^_^
A tak w ogóle, nie da się tej cenzury może zdjąć? Oo"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Satu Tähti
Demoniczny Moderator



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Gwiazd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:21, 29 Sie 2009    Temat postu:

Nie wiem właśnie, głupia jest, bo te gwiazdeczki komicznie będą wyglądać np. w jakimś gangsterskim tekście :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yumminae Rais
Moderator Wspomnień



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1079
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto smoka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:31, 29 Sie 2009    Temat postu:

Nałożona przez Dagi, oczywiście, że da się zdjąć. Pojawiła się po kilku wypadkach z przekleństwami w postach. To, jak wygląda w tekstach pojedynkowych to druga strona medalu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Dajen




Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:16, 02 Wrz 2009    Temat postu:

Nie wiem dlaczego, ale widząc temat, zdecydowałam się ocenić. Fanką nie jestem i nigdy nie byłam, szczerze mówiąc liczyłam, że będę mogła się z tych tekstów pośmiać. Przekonałam się nawet, że nie wszystko co dotyczy TH musi być shitem.

Pomysł:
A. 1
B. 4

Tutaj zdecydowanie wybił się tekst B. Uważam, że na dwadzieścia zapytanych osób 'W jakiej sytuacji można sptkać gwiazdę', 90% odpowiedziałoby, że na koncercie. Autorka tekstu A przedstawiła sytuację porządnie i jeśli chodzi o całe koncertowe zajście - było to ciekawe. Jednak spotkanie sław (dodatkowy plus za niedoszłe sławy) będąc sprzątaczką w rodzinnym domu, to pomysł na, który ja osobiście bym nie wpadła.

Styl:
A. 2.5
B. 2.5

Styl tekstu B jest poprawniejszy, ale mi osobiście bardziej odpowiada ten prezentowany w A. Dlatego taka punktacja.

Realizacja:
A. 0.5
B. 0.5

Ogólne wrażenie:
A. 1
B. 3

Bardziej spodobał mi się tekst B. Nic na to nie poradzę. Temat dość specyficzny w B dodatkowo pojawiły się dodatkowe informacje na temat braci i przełożone na nasz fragmenty ich tekstów. Poczułam w tym pasję. Mimo, że A napisany na wysokim poziomie.

Efekt:
A. 5
B. 10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Satu Tähti
Demoniczny Moderator



Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 1332
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Gwiazd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:07, 12 Wrz 2009    Temat postu:

No cóż, oceniły dwie osoby, a oto wyniki:

TEKST A:11,75

TEKST B:18,25

Zwycięski tekst należy do.... MINKI! Gratulacje! ;)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Satu Tähti dnia Sob 8:08, 12 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
Regulamin