Piórem Feniksa
forum stowarzyszenia młodych pisarzy
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 


Francuska restauracja - Nadia vs Kurzok

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Autor Wiadomość
Yumminae Rais
Moderator Wspomnień



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1079
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto smoka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:31, 14 Maj 2009    Temat postu: Francuska restauracja - Nadia vs Kurzok

Nadia vs Kurzok
Forma: proza;
Temat: droga francuska restauracja z "tradycjami".
Długość: maks. 2 strony A4; Georgia 12; interlinia 1,15; marginesy 2,5.
Termin: 12 maja.
Warunki specjalne: pisane niejako z perspektywy właściciela, narracja trzecioosobowa.

Gwoli przypomnienia
- Pomysł (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Styl (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Realizacja tematu (do dyspozycji 1 talent dla obydwu stron)
- Ogólne wrażenie (do dyspozycji 4 talenty dla obydwu stron)
W sumie 15


Tekst A
Gdy pewnego cudownego i nadzwyczaj pogodnego dnia do Warszawskiej restauracji „Pour riches” weszła ona, Michał Poirée, naczelny kucharz, a także właściciel tego szanowanego lokalu, wiedział, że objętość jego portfela znacznie wzrośnie. O tak, był człowiekiem nieludzko wręcz chciwym, koneserem piękna, a któż zaprzeczy, że te złoto-srebrne krążki oraz bladozielone, bladoniebieskie czy bladobeżowe banknoty nie zapierają tchu w piersiach? Nikt. Każdy na ich widok skłania głowę, uśmiecha się, chłonie wzrokiem z różnym natężeniem zależnym od wielkości piękna. Ileż dróg otwiera, ileż ludzi tego pożąda?!
A tego dnia zobaczył chodzący ideał właśnie w tej kobiecie.
Weszła, a za nią ciągnął się wspaniały i delikatny zapach pieniędzy, mimo że z pewnością znajdowały się ona daleko stąd, a w eleganckiej torebce od Prady zawszonej na ramieniu od Wenus znajduje się tylko karta kredytowa. Z pewnością złota na dodatek.
Szybko złapał kontakt wzrokowy z każdym kelnerem na sali. Z jednym nawet odrobinę dłuży niż z innymi i ten właśnie wyprostował się, po czym z gracją podpłynął do klientki, jednocześnie rzucając pytające spojrzenie szefowi. Ten nieznacznie skinął głową, zezwalając na ich ulubiony trik stosowany zwykle na paniach.
– Bonjour, madame – powiedział kelner niskim głosem wprost do złotowłosej bogaczki.
– Bonjour, je voudrais cinq cartes* – odpowiedziała z lekko ironicznym uśmiechem, po czym popłynęła do stolika przy oknie. Za nią udało się kilka osób, które przyciągnęła za sobą zapewne za sprawą owego przecudownego zapachu pieniędzy mieszającego się z N°5 od Chanel. Te osoby jednak się nie liczyły. Tylko ona i jej karta kredytowa. Oraz jej życzenia.
Michał ponaglił wzrokiem osłupiałego kelnera. Ten rzucił się w stronę stoliczka z kartami w skórzanych okładkach, na których widniał misterny, pozłacany napis „Menu”. Kiedy podawał je gościom, ona zaśmiała się perliście, ukazując wszystkim proste śnieżnobiałe zęby.
– Menu? – spytała, wskazując napis, a jej oczy lśniły z rozbawienia. – I to ma być francuska restauracja?
– Proszę nam wybaczyć, madame. – Kelner skłonił się przed nią. – Nie wszyscy goście są tak obyci jak pani, by znać tak dobrze francuskie zwyczaje i zasady tak inne od polskich.
– I wy musicie się zniżać do poziomy tych ignorantów? – zapytała, a jej głos nagle stał się lodowato zimny i przebrzmiała w nim stal.
– Klient nasz pan – odpowiedział kelner, lekko skonsternowany.
– Nie, monsieur! – Drugie słowo wypowiedziała z jawną kpiną. – To pieniądze są waszymi panami. Jak już po francusku, to powinno być pełną gębą! We Francji jest une carte i są des menus, więc, do cholery, tu też tak być powinno! Wszystko od Anglików, wszystko! Boże, jak ja nie cierpię Anglików! – krzyczała z coraz większą pasją, co rusz wymachując nader zgrabną, przyozdobioną złotymi bransoletkami rączką. Jej towarzysze wymieniali między sobą znudzone spojrzenia. Widać nie była to pierwsza awantura, jaką wszczęła.
Szef postanowił wkroczyć na scenę.
– Przepraszam, czy może mogę czymś służyć? – spytał najbardziej uprzejmym i służalczym tonem, jakim umiał.
– Oui, monsieur – powiedziała, patrząc na niego spod zmrużonych powiek. – Mettez la cart dans le cul! – krzyknęła na cały głos, przyciągając spojrzenia kilku klientów, po czym rzuciła w niego skórzaną kartą i wyszła szybkim krokiem.
Nastała grobowa, pełna napięcia cisza, podczas której Michał tęsknym wzrokiem spoglądał na oddalające się szczęście.
– My zostajemy – powiedział w pewnym momencie mężczyzna, który z Nią przyszedł. Reszta pokiwała głowami. – I proszę się nią nie przejmować, ona po prostu nie była głodna.
Michał raz jeszcze popatrzył z żalem za okno, gdzie właśnie owa kobieta wsiadała do czarnego sportowego Volvo z papierosem w ustach. „Szkoda” pomyślał, a następnie osobiście obsłużył czwórkę towarzyszy nerwowej damy.
Objętość jego portfela i tak znacznie wzrosła po ich wyjściu, a ostatniego życzenia bogatej i nerwowej kobiety spełniać nie zamierzał. Podejrzewał, że karta i tak w to miejsce mogłaby się nie zmieścić.

*Dzień dobry, poproszę pięć kart. We Francji w restauracji jest podział na kartę, czyli tak jak u nas menu, a menu to pewnego rodzaju zestaw, z już wyznaczoną zawartością i podliczoną ceną za cały zastaw.
Tekst B
Jean od dawna dbał o swoją restaurację. Dbał o nią lepiej niż o żonę – Annę i kochał bardziej niźli swoich wszystkich synów i wnuków. Od kiedy pamiętał ubóstwiał to miejsce, wypominał ostatnio, gdy jego dziadek chodził po lokalu, psiocząc na wszystko i wszystkich. Stary zrzęda ze smykałką do interesów. Zaraz po tym jak jego dziadek otworzył restaurację, stała się ona miejscem spotkań rodzin, przyjaciół i kochanków. Jean cieszył się, gdy nawet teraz w XXI wieku, ludzie jedli ze smakiem potrawy, których mężczyzna nauczył się od ojca, a tamten od swojego ojca.
Jean siedział na krześle, patrząc jak Marion bezczelnie rozmawia ze starymi klientkami. A może bardziej stałymi klientkami? Na jedno wychodziło. Chłopak studiował jakiś dziwny kierunek na Uniwersytecie Paryskim. Z tego wynikałoby, że powinien mieć w sobie ogładę i pokorę. Tam, w Paryżu, nie ma żartów. Jean to wiedział, i nie mógł uwierzyć, że ten chłopak zachowuje się tak… butnie. Wiedział, że jego najstarszy wnuk powinien pójść w ślady pradziadka, ale… cóż począć, gdy chłopak nie mógł znaleźć sobie nawet odrobiny pasji.
Bo to trzeba kochać, uwielbiać i szanować. Prowadzenie restauracji to nie tylko sprzedawanie jedzenia. O nie! To sztuka, profesja dla artystów i pasjonatów. Przecież gotowanie nie jest rzeczą prostą. Łatwo zrobić naleśniki, łatwo zalać zupkę wodą, łatwo ugotować kurczaka. Ale tworzenie nieba dla podniebienia to wyższa szkoła jazdy! Trzeba być w wtajemniczonym, trzeba kochać jedzenie – każdy składnik danej potrawy.
Jean już jednak nie gotował. Zapleczem kuchennym zajmował się Pierre – jego drugi z kolei syn. Pierre był wirtuozem, prawdziwym mistrzem! Jean pamiętał, gdy miał tyle lat, co on i nie obchodziła go księgowość! Ach, jakże to było piękne. Teraz może odrobinę utracił tamten błysk. Świat brutalnie sprowadził go na ziemię, udowadniając, że pasja nie da jeść dzieciom, że pasja nie zastąpi nowego ubrania.
Aktualnie prowadził salę. Zarządzał kelnerami, rozmawiał z klientami i udawał bezgranicznie szczęśliwego. Bądź, co bądź stare klientki dużo płaciły by zjeść. Jean wiedział, że ona nie przychodzą skosztować boskich potraw. Nie chcą być po prostu same. I myślą, że spotkają jakiegoś młodego chłopaka, który za wielkie pieniądze spędzi z nimi noc. Jean bał się, że może Marion wpadnie w sidła pewnej starszej pani, ale z tą swoją opryskliwością i zamiłowaniem do wiedzy, chyba nie miał na to szans.
Oglądał śnieżnobiałe obrusy, murowane stropy. Na każdym stole stały świece i kwiaty. Krzesła były miękkie – Jean specjalnie kupił wyściełane. Ściany miały kolor jasnej brzoskwini. Nie było górnego światła – jedynie kryształowe kinkiety.
Żaden biedak nigdy nie zbłądził do restauracji. Chociażby drzwi odstraszały ubogich. Ciężkie, dębowe – nie żadna sklejka! Mosiężne klamki. Wszystko w restauracji było zadbane, wszystko. Jaen osobiści dbał o każdy najmniejszy szczegół. Kolor wykładziny dobrany do dębowych mebli. Wszyscy dbali o nastrój.
Jean wiedział, że musi się starać, bo ludzie coraz rzadziej do niego przychodzili. Konkurencja była coraz większa i aktualnie nie liczyła się już tradycja i sztuka. Ważne było tylko jak znany jest lokal, kto w nim bywa i czy nie jest już niemodny.
A przecież gotowanie i prowadzenie restauracji to pasja.

Do dwudziestego ósmego dnia piątego miesiąca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yumminae Rais dnia Czw 20:37, 14 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Chiyo
Moderator Niewyżyty



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 1692
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oxford, UK (oryg. Poznań)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:03, 14 Maj 2009    Temat postu:

Pomysł
Tekst A: 3
Tekst B: 2

Cóż, Tekst B był, jak na mój gust, zapisem myśli, które obracały się wokół tytułowej restauracji. Dobre w jakimś większym tekście, gdzie jest do tego fabuła, ale samo w sobie niezbyt mnie poruszyło. Tymczasem Tekst A miał w sobie to coś, co mnie zachęciło, tę nutkę humoru, francuski klimat (zarówno francuskiej dwulicowości i chciwości, jak i języka), który po prostu do mnie bardziej przemówił.

Styl
Tekst A: 2.5
Tekst B: 2.5

Co prawda więcej błędów rzuciło mi się w oczka przy Tekście A, jednak wyglądają bardziej jak rzeczy wynikające z pośpiechu, jakby autorka chciała prędko wysłać tekst i tylko pobieżnie go przejrzała przed wysyłką. Bo ogólnie rzecz biorąc, to w obu tekstach widać dobry styl (a przynajmniej jak na mój gust).

Realizacja tematu
Tekst A: 0.5
Tekst B: 0.5

Zrealizowano.

Ogólne wrażenia
Tekst A: 2.5
Tekst B: 1.5

Tekst A jednak podobał mi się bardziej. Za humor, za chciwość i francuską dwulicowość. I ostatnie zdanie! ;D

Podliczenie
Tekst A: 8.5
Tekst B: 6.5


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Dajen




Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:42, 15 Maj 2009    Temat postu:

Zacznę od tego, że spodziewałam się nieco więcej po temacie. Przecież w restauracjach mogą dziać się miliony sytuacji: poród na stoliku, napad, awantury, może sanepid? Teksty mnie nie zachwyciły.

Pomysł.
A. 2.7
B. 2.3

Tekst A - żądza pieniądza, teks B - pasja. Po prostu w tekście pierwszym zgrabnie zostało przedstawione pewne wydarzenie, czytając tekst B natomiast cały czas czułam się wprowadzana w pewną sytuację i nic się nie wydarzyło.

Styl.
A. 1.7
B. 3.3

Mimo, że w obu tekstach pojawił się błędy, mnie osobiście bardziej przeszkadzały w odbiorze te z tekstu A "znajdowały się ona", "w torebce zawszonej", "z jednym nawet odrobinę dłuży niż z innym" i "szef postanowił wkroczyć na scenę" (salę???)
Pod względem stylu tekst B wypadł lepiej.

Realizacja tematu.
A. 0.5
B. 0.5

Ogólne wrażenie.
A. 2.5
B. 1.5

Tekst A był ciekawszy, niewątpliwie coś się działo. Autorka tekstu B przedstawiła związek właściciela ze swoją restauracją, wplatając w opowiadanie opis lokalu, brakuje mi tu ukazania pracy restauracji (jakie imię na jakim stanowisku było osadzone niewiele mi mówi).

Efekt.
A. 7.4
B. 7.6


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Yumminae Rais
Moderator Wspomnień



Dołączył: 06 Sty 2009
Posty: 1079
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: miasto smoka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:44, 29 Maj 2009    Temat postu:

Również, jakże licznie, zagłosowały AŻ dwie osoby.
Tekst A - 15,9
Tekst B - 14,1
Pojedynek wygrała Nadia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
Regulamin