Piórem Feniksa
forum stowarzyszenia młodych pisarzy
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 


Mary Sue - Agfa vs BBy

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Autor Wiadomość
Euverris H'ané
Alabastrowy Moderator



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:06, 07 Lip 2009    Temat postu: Mary Sue - Agfa vs BBy

Agfa vs BBy
Forma: proza
Tematyka: "Mary Sue"
Długość: maksimum 4 strony A6; Times New Roman 12
Termin: 25 czerwca 2009 (przesunięty 7 lipca 2009)
Wymogi specjalne: utwór zawierający wątki humorystyczne; przynajmniej jeden/jedna bohater(ka) będzie tytułową Mary Sue


Dla przypomnienia:
- Pomysł (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Styl (do dyspozycji 5 talentów dla obydwu stron)
- Realizacja tematu (do dyspozycji 1 talent dla obydwu stron)
- Ogólne wrażenie (do dyspozycji 4 talenty dla obydwu stron)
Talenty muszą zostać przyznane, niezależnie od tego, czy, zdaniem Rozjemcy, twórca broni zasłużył, czy też nie.






Tekst A
Marian był przystojnym chłopakiem o bujnej blond czuprynie i intensywnie brązowych oczach, w których głębi utonęła już niejedna nastolatka. Dobrze się uczył, był osobą lubianą, a mimo to nie wywyższał się i wciąż pozostawał tym samym skromnym dzieciakiem.
Prawdę powiedziawszy mało kto, był w stanie ewidentnie go nie tolerować. Do tej niewielkiej grupki zaliczała się Agnieszka, która od zawsze zazdrościła koledze praktycznie wszystkiego. Począwszy od kontaktów towarzyskich, a skończywszy na ocenach w szkole.
Fakt, że kiedyś odrzucił jej względy tylko utwierdzał ją w myśli, jak bardzo go nienawidziła.
W dniu kiedy Marian został przewodniczącym samorządu uczniowskiego, przebrała się miarka.
Dziewczyna doszła do wniosku, że nadszedł czas, by go zniszczyć. Postanowiła na samym początku zepsuć jego reputację u nauczycieli.
Na dzień po ogłoszeniu wyników wyborów dosiadła się do niego na matematyce, zanim zdążył zrobić to ktoś inny.
- Hej – zawołała niewinnie, wyciągając książki z plecaka.
Uniósł lekko brwi, jednak jej nie zgonił. W końcu pan idealny ma anielską cierpliwość i szczyci się pobłażliwością, prawda? Uch! Nie mogła już tego znieść.
Nauczycielka weszła do klasy. Nadszedł czas na zemstę, wiedziała że matematyczka jest wyczulona na punkcie rozmawiania na jej lekcjach, dlatego postanowiła to wykorzystać.
- Eee… Marian? – wyszeptała słodko.
Spojrzał na nią z ukosa. Z zadowoleniem stwierdziła, że przybrał nieco zdezorientowana minę. Tym lepiej. Będzie go łatwiej wkręcić.
- Wytłumaczyłbyś mi to zadanie? Kompletnie go nie rozumiem – wskazała na jedno z zadań, które jak miała nadzieję, było na tyle skomplikowane by gadał jak najęty przez najbliższe pięć minut.
Chłopak nie wywęszył podstępu. I spokojnie zaczął jej wszystko tłumaczyć. Agnieszka w duchu miała ochotę go wyśmiać. Tłumaczył jej wszystko tak, jakby była mniej inteligentna od jego sznurowadła. Z drugiej strony – przynajmniej się rozgadał i istniało większe prawdopodobieństwo, że nauczycielka to zauważy. Czas mijał, Aga powoli zaczynała przysypiać, Marian wciąż gadał, a matematyczka wciąż nie reagowała.
Dziewczyna zrobiła się czerwona z zdenerwowania. Miała ochotę krzyczeć. Wymachiwać rękami przed nauczycielką, byle tylko ta zauważyła, że jej najdroższy pupilek rozmawia.
- Halo, tu ziemia. Słuchasz ty mnie? – spytał chłopak. Był dobrym obserwatorem i bez trudu zauważył, że koleżanka zajmuje się wszystkim, tylko nie interesuje ją zadanie, które tak gorliwie i cierpliwie jej tłumaczył.
- Słucham, słucham – odpowiedziała burkliwie.
Zanim Marian zdążył chociażby otworzyć usta, by jej odpowiedzieć. Matematyczka zwróciła się w ich stronę i spojrzała groźnie na Agę.
- Agnieszko! Uważaj na lekcji i nie zagaduj kolegi!

Plan A zawiódł… Przyszedł czas na plan B….
W ciągu kilku następnych tygodni. Marianowi przytrafiały się dziwne rzeczy. Potknął się na stołówce i wylał zawartość swojego talerza na jakiegoś osiłka. Udało mu się zareagować dosyć trzeźwo. Gdyż szybko walnął mówkę o tym, że wypadki chodzą po ludziach i nikt nie jest w stanie przewidzieć, co się mu w życiu przytrafi. Uznał również, że w ramach rekompensaty powinien kupić Łukaszowi – bo tak miał na imię osiłek – nowy komplet ubrań.
Oczywiście taka przemowa spotkała się z poparciem reszty szkoły, a sam poszkodowany poklepał Mariana po ramieniu, twierdząc że równy z niego gość.
Agnieszka zaczynała dostawać szału. Plany B, C, D, E…. Zawodziły. W końcu, a był to już plan P doszła do wniosku, że dość było już tych porażek. Czas na największą z największych akcji. Czas na upokorzenie go przed WSZYSTKIMI.
Słabym punktem Mariana było to, że zawsze siadywał w tym samym miejscu. Zawsze na tej samej ławce. Zawsze na jej samiutkim środeczku.
Zdecydowała się wbić gwoździa, pod takim kątem, by spodnie chłopaka automatycznie przy dotknięciu owego fragmentu metalu, się rozdarły.
Jaki był tego efekt? Oczywiście Marian usiadł na tej ławce, rozdarł spodnie, jednak nikt się z niego nie śmiał. Koledzy doradzili mu, żeby ściągnął jeansy, w końcu i tak ma bokserki sięgające kolan. Następnego dnia połowa chłopaków ze szkoły chodziła w hawajskich spodenkach, dziwnym trafem podobnych do gatek Mariana.
Aga musiała się poddać. On był niezniszczalny! Idealny pan przewodniczący! Najlepszy z najlepszych sportowców! Ulubieniec całej szkoły! Nie do pokonania!


Tekst B
Panna idealna – Marysia Zuzanna
O Marysi Zuzannie pierwsze usłyszały położne w Szpitalu XXX. No, w sumie to usłyszały ją, śpiewającą swoim aksamitnym, niemowlęcym głosikiem wspaniałe kołysanki innym małym pacjentom. Cały personel zbierał się przy jej inkubatorku i podziwiał, jak zwinnie kopała pielęgniarki, które chciały ją przewinąć. Była bardzo słabym dzieckiem i wszyscy dziękowali Bogu za cud jej narodzin, ciąża przebiegała bowiem z licznymi komplikacjami i utrudnieniami. Rodzice Marysi Zuzanny bardzo się kochali, ale żyli w biedzie, bo ojciec nie chciał zamienić skromnego stanowiska konserwatora powierzchni płaskich, na intratną posadę prezesa firmy potajemnie zatruwającej środowisko. Matka Marysi Zuzanny, Anna Juilieta Wiktoria Księżniczka, była w młodości piękną kobietą z bogatego domu, gdzie często zawierano aranżowane małżeństwa. Młodzieniec, którego wybrała dla niej matka, był szaleńczo przystojnym, zimnym draniem, któremu zależało wyłącznie na majątku Anny. Dziewczyna gorąco pragnęła doznać smaku prawdziwej miłości i w tym celu uciekła do xxx, gdzie poznała czarującego mieszkańca slumsów, Lucjana. Ich miłość była niczym zakazany owoc, doprowadziła dwójkę młodych na skraj załamania nerwowego i spowodowała rychłą ucieczkę z domu. Jednak jej zazdrosny narzeczony nie dał za wygraną. Przeczuwając, że jedyną przeszkodą na drodze do zamążpójścia był Lucjan, zdecydował się na wyeliminowanie konkurenta z gry o rękę Anny Juliety Wiktorii Księżniczki. Pretendenci walczyli dzielnie, ale gdy szala zwycięstwa przechylała się na stronę bezwzględnego stronnika matki dziewczyny, ona rzuciła się na ratunek ukochanemu i legła, ciężko zraniona. Lucjan umierał z rozpaczy, gdy długo leżała w szpitalu. Była o krok od śmierci, ale miłość ją uratowała i obdarowała największym cudem na świecie – dzieckiem.
Wszyscy cieszyli się z przyjścia Marysi Zuzanny na świat i obserwowali jak z biegiem czasu wyrasta na dziewczynę równie piękną co matka, która umarła trzy lata po porodzie. Lucjan długo nie mógł się pozbierać po utracie ukochanej żony. Zmarkotniał i osłabł, umierał do wewnątrz, aż w końcu coś zabiło go z zewnątrz, a Marysia Zuzanna trafiła do zakonnego sierocińca. Była smukła niczym młoda brzózka i strzelista jak kanadyjska sosna, włosy miała koloru letniego zboża, a w spojrzeniu odbijało się niebo. Nie maiła pieniędzy na dodatkowe lekcje, ale uczyła się z całych sił, pamiętając o swoich zmarłych rodzicach. Siostry otoczyły sierotę troskliwą opieką, łożąc na jej utrzymanie i edukację.
Marysia Zuzanna nie poddawała się jednak nigdy, zawsze wiedziała, co jest w życiu najważniejsze i dokonywała tylko trafnych wyborów, kierując się osądem serca i rozsądku. Miała wielu przyjaciół, gdyż wszystkim służyła pomocą. Chłopcy uganiali się za nią, ale ona była wierna swojej religii, która nie pozawalała jej się oddawać przyziemnym przyjemnościom. Codziennie chodziła do kościoła, modliła się i pomagała biednym, aż pewnego razu spadła na nią skrzynka bananów i spowodowała utratę pamięci oraz wzroku. Uratował ją (Marysię, nie skrzynkę!) przystojny młodzieniec, do którego zapłonęła uczuciem gorącym niczym wrząca lawa. Krótko po tym uświadomiła sobie, że straciwszy wzrok i pamięć, zyskała nieprzeciętne moce. Potrafiła latać, fruwać, być poddmuchaną, nadmuchaną, unoszącą się w powietrzu, niewidomą superbohaterką w twarzowym, czerwonym kostiumie. Musiała jednak pamiętać, ratując topiącego się kota i spadający szkolny autobus jednocześnie, by nie spóźnić się na dobroczynną sesję zdjęciową z której dochód szedł na niedożywione dzieci, o które dbała jak o własne. Nie wolno jej było także zapomnieć o roznoszeniu ulotek po drodze, bo jej wielkie serce nie satysfakcjonowało się ratowaniem świata – Marysia Zuzanna oddawała cały swój dochód dzieciom z sierocińca, a nadal była ślepa!
Młodzieniec, którego poznała w szpitalu, towarzyszył jej w codziennym życiu. Zakochana, oddała mu się, mimo że nigdy nie widziała twarzy wybranka. Kiedy jednak przyprowadził ją do domu, okazało się, że jego ojciec to niegdysiejszy narzeczony zmarłej matki, w którym odżyło dawne pożądania na widok ponętnego ciała dziewczyny syna. Próbował ją uwieść, podając się za syna, ale Marysia Zuzanna wiedziała że to nie jej ukochany i odrzuciła go, wzywając pomocy. Ukochany przybiegł na ratunek i stanął naprzeciw ojca z pistoletem w dłoni. Był gotów strzelić, ale Marysia Zuzanna ocaliła go, wspaniałomyślnie wybaczając wszystkie krzywdy jakimi ją doświadczył. Wtedy też przejrzała na oczy i po raz pierwszy ujrzała cudowną, przepiękną twarz swojego wybawcy. Radość Marysi Zuzanny była tak wielka, że wszyscy, nawet ci, którzy jej źle życzyli, pokochali ją i z uśmiechem przyjęli na powrót do rodziny.


Głosowanie uważać się będzie za zamknięte w dniu dwudziestym pierwszym lipca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Liz




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 960
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:38, 08 Lip 2009    Temat postu:

Czekałam na to! :)

Pomysł:
Tekst A: 1,8
Tekst B: 3,2

Podobało mi się, że w tekście B pokazana była historia Marysi Zuzanny od samego początku. W A mamy tylko jej fragment, choć w tym wypadku mowa raczej o historii pana Mariana. Pomysły na zabranie mu popularności szczerze mówiąc, dla mnie, były mało zabawne, a sama postać chłopaka za mało doskonała.
"Dobrze się uczył, był osobą lubianą, a mimo to nie wywyższał się i wciąż pozostawał tym samym skromnym dzieciakiem."
Czy tylko mi się wydaje, że Mary nie powinna być pewna siebie i chodzić z wypięta piersią? Szkoda, że nie wspomniano nic o zdolnościach nadprzyrodzonych i chęci ratowania świata, o czym mogłam przeczytać w tekście B. Szkoda.

Styl:
Tekst A: 2,3
Tekst B: 2,7

Przypadkiem w tekście A nie ma za dużo "enterów"? Nie umiem wyłapywać błędów, wiec nic szczególnego nie znalazłam. Powie tylko, że tekst B czytało mi się odrobinę lepiej.

Realizacja tematu:
Tekst A: 0,5
Tekst B: 0,5

O tym napomknęłam już w pomyśle, ale w porządku, niech będzie po równo. Mary Sue była i tu, i tu.

Ogólne wrażenie:
Tekst A: 1,5
Tekst B: 2,5

Krótko. Spodziewałam się czegoś dłuższego i bardziej bliższego parodii czy komedii. Nie było zachwycająco, ot tak, zwyczajnie. Podobało mi się średnio. Nie wiem, myślę, że można się było bardziej postarać.

Podsumowując:
Tekst A zdobył łącznie: 6,1.
Tekst B zdobył łącznie: 8,9.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Liz dnia Śro 13:41, 08 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Lena.




Dołączył: 18 Sty 2009
Posty: 675
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:14, 08 Lip 2009    Temat postu:

Pomysł:

Tekst A: 1,5 pkt;
Tekst B: 3,5 pkt.

Ech... i co ja mam z Wami zrobić? Żaden z tekstów nie rzucił na kolana. Żaden z pomysłów nie był przesadnie oryginalny. W tekście A brakowało mi wszystkiego. Marian był za mało marysuistyczny, a akcje Agi podejmowane w celu upokorzenia go żałosne i niewybredne. Podobał mi się właściwie jedynie pomysł przedstawienia głównego bohatera zamiast bohaterki. W tekście B postać Marysi Zuzanny została dużo lepiej przedstawiona, pomysł na opowiedzenie całego jej życia nie był zły, ale ponownie - czegoś mi w nim zabrakło. To chyba chodzi o to operowanie kalkami, bo w końcu Mary Sue kojarzy się z taką właśnie, standardową historią, nie wiem.

Styl:

Tekst A: 2 pkt;
Tekst B: 3 pkt.

Tekst A był poprawny i to właściwie wszystko, co na jego temat mogę powiedzieć. Tekst B natomiast otrzymałby ode mnie pół punktu więcej, gdyby jego Autorce chciało się sprawdzić tekst przed wysłaniem i wyłapać niektóre paskudne literówki (maiła; pozawalała; odżyło dawne pożądania, etc.); brakowało też sporo przecinków. Poza tym jednak styl podobał mi się dużo bardziej, zdania były ładnie skonstruowane, a odpowiednio za duża ilość epitetów dodawała opowieści ironicznego humoru.

Realizacja tematu:

Tekst A: 0,5 pkt;
Tekst B: 0,5 pkt.

Noo... niech będzie...

Ogólne wrażenie:

Tekst A: 1,5 pkt;
Tekst B: 2,5 pkt.

No niestety... w ogóle się trochę zawiodłam. W tekście A jakoś niedużo było tej Mary Sue. Marian nie bardzo pasował mi do tej roli. Ani nie był upokarzany i niezrozumiany, ani nie spotkało go żadne tragiczne nieszczęście, z którego powinien uratować się cudem, dzięki sile swojego charakteru i tak dalej. W tekście B ironia była dużo wyraźniej widoczna, ale też nie był to tekst dogłębnie przemyślany. Ot, taki, który można napisać w ciągu pół godziny, jeśli się musi coś mieć na pojedynek na następny dzień. Punktacja jest, jaka jest.

Podsumowując,

tekst A zdobył łącznie 5,5 pkt;
tekst B zdobył łącznie 9,5 pkt.

A teraz moje mięśnie mogą iść dalej umierać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Euverris H'ané
Alabastrowy Moderator



Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:42, 21 Lip 2009    Temat postu:


Tekst A: 11,6
Tekst B: 18,4

Wygrała BBy, brawo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
Regulamin