Piórem Feniksa
forum stowarzyszenia młodych pisarzy
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 


Spacer w deszczu - Monoke vs Agfa

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat

Autor Wiadomość
Rieen




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ruda Śląska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:28, 01 Cze 2009    Temat postu: Spacer w deszczu - Monoke vs Agfa

MONOKE vs AGFA

forma - proza
tematyka - "Spacer w deszczu"
długość - b/o
termin - 3 lipca 2009 (przesunięty)
wymogi specjalne - narracja pierwszoosobowa



TEKST A

Dzień powoli się kończył. Robiło się zimno. Jakby tego było mało lało jak z cebra. Na chodniku rosły coraz to większe kałuże, na ich taflach bez przerwy tworzyły się kręgi od kolejnych kropel. Byłem już cały mokry. Moje włosy pozlepiały się w strączki, tak jak zwykle sklejają się u ludzi, którzy długo ich nie myją. Rzęsisty deszcz wymywał mi policzki, przejmując tym samym rolę łez. Przeklinałem w duchu pogodę. Nigdy nie lubiłem deszczu. Był mi do szczęścia zupełnie nie potrzebny. Mało tego! Często niszczył moje najrozmaitsze plany.
Żałowałem, że nie obejrzałem prognozy pogody, zanim pojechałem do miasta. Mijałem ludzi zaopatrzonych w parasole i takich którzy podobnie jak ja nie mieli niczego. Ci drudzy pospiesznie biegli w stronę domów, byleby tylko nie przemoknąć zbyt mocno. Nie miałem takiego komfortu. Mieszkałem dobre parę kilometrów za miastem. Moja droga do domu była znacznie dłuższa. Oczywiście mógłbym się schronić pod dachem i przeczekać tą zawieję. Mógłbym! Tylko, że wcale nie zanosiło się na to, by w ciągu najbliższych godzin miało przestać padać. Tak więc czy chciałem, czy też nie musiałem zdecydować się na mozolny spacerek w kierunku mojej wioski.
Postanowiłem wracać wzdłuż szosy. Bądź co bądź na asfalcie nie było błota i szło się o wiele łatwiej. Starałem się myśleć pozytywnie. Z każdym krokiem byłem coraz bliżej domu. Dostałem dreszczy. Byłem przemarznięty do szpiku kości. Jednak, jak to bywało z moim szczęściem, na tym miało się nie skończyć.
Szedłem poboczem i raz po raz mijały mnie samochody, których wycieraczki pracowały na pełnych obrotach. Złapałem się na rozmyślaniu, co by było gdybym i ja miał coś co na chwilę po tym, jak kolejne krople deszczu opadłyby a moją skórę, osuszałyby mnie.
Oczami wyobraźni widziałem wszystko bardzo dokładnie. Żadnych przemoczonych ubrań. Kompletny brak uczucia zimna. Ach…
W chwili w której dałem porwać się marzeniom przechodziłem akurat koło gigantycznej kałuży. Pech chciał, że wtedy musiał mijać mnie samochód. Woda z asfaltu pod naciskiem opon rozprysła się na wszystkie strony, przy okazji mocząc mnie jeszcze bardziej.
Zakląłem. Co prawda już i tak byłem mokry, jednak ta nowa fala lodowatej wody sprawiła, że moje ciało zaczęło kostnieć. Mięśnie odmawiały mi posłuszeństwa, a mój chód stał się jeszcze wolniejszy.
Auto zatrzymało się kawałek przede mną na poboczu. Otworzyły się drzwiczki i ze środka wysiadł krępy człowieczek. Jego pulchna twarz wykrzywiła się w przepraszającym wyrazie. Zaczął coś mówić i gestykulować rękami. Nie rozumiałem go. Deszcz bębnił o asfalt z takim impetem, że nie dało się usłyszeć niczego prócz odgłosu tysiąca kropel opadających na twardą nawierzchnię.
Mężczyzna podszedł do mnie jeszcze parę kroków i do moich uszu dobiegł stłumiony przez hałas wody głos:
- Najmocniej pana przepraszam. Nie zauważyłem tej przeklętej kałuży. Widzę, że pan jest zmarznięty. Może mógłbym pana podwieźć.
Starałem się robić dobrą minę do złej gry i oczywiście powiedziałem że nic nie szkodzi. Nie chciałem jednak jechać z nim samochodem. Dlaczego? Nie wiem… To pewnie dlatego, że tyle się nasłuchałem o najróżniejszych przypadkach porwań i morderstw właśnie spowodowanych tym, że wsiadło się z kimś obcym do auta. Wiem, że to brzmi komicznie. Dorosły facet, a boi się jak dziecko. No cóż taki już jestem.
- Wie pan co? To skoro pan nie chce ze mną jechać. To ja przejdę się z panem. Tak dla towarzystwa – czy mi się tylko tak wydawało, czy ktoś tu jest nadgorliwy? Kto normalny odstawia samochód na poboczu i odprowadza inną osobę piechotą w taki ziąb? Kto normalny pytam się?
Nie mogłem mu jednak odmówić. W końcu bądź, co bądź gość chciał jak najlepiej.
- Uwielbiam deszcz, wie pan? – zawołał wyciągając z kieszeni kluczyki i zamykając samochód. – Jest w nim coś takiego magicznego.
Spojrzałem na niego jak na wariata. Którym zapewne był. Bo jak już pytałem, kto normalny zachowuje się tak jak on?
Podchwycił moje spojrzenie i zaczął pospiesznie rozwijać swoją myśl.
- Bo widzi pan kiedy świeci słońce może i jest ciepło, jednak to właśnie deszcz jest tym czego bardziej potrzebujemy. Zbawienne krople są jak butelka wody dla wędrowca na pustyni. Dzięki temu że pada, przyroda może dalej funkcjonować. Skamieniała od upału ziemia się nawilża. Rośliny odżywają, zwierzęta stają się bardziej aktywne, a powietrze lżejsze. Czy nigdy pan nie cieszył się rześkim powietrzem po deszczu?
Pokręciłem głową z dezaprobatą. Nieumyślnie wdepnąłem w dość głęboką kałużę, przez co moja stopa zaczynała pływać w przemoczonym bucie. A ten śmieszny człowieczek śmiał mi jeszcze mówić, że deszcz jest super! Ach rzeczywiście!
- To, o czym pan mówi to tylko skutki. Zapomniał pan wspomnieć, że w czasie jest mokro, można łatwo zmarznąć i się przeziębić – odburknąłem.
Nie wiedzieć czemu mężczyzna się zaśmiał. Uśmiechnął się dobrodusznie, jak zwykle uśmiecha się do dziecka, gdy to czegoś nie rozumie.
- Ach… Widzę, że jest pan jednym z tych „nie lubię deszczu i koniec kropka”. Pan chce widzieć tylko same minusy. Nie dostrzega pan tego, co piękne. Sama akustyka spadającej wody. Niech się pan wsłucha…
Starałem się wsłuchać, naprawdę się starałem. Nie moja wina, że szliśmy szosą i auta tak hałasowały, że nie mogłem usłyszeć nic prócz warkotu silników i odgłosu, jaki wydawały koła toczące się po mokrej nawierzchni.
- Słyszy pan rytmiczne kapanie. Kap, kap, kap… - ciągnął dalej nie czekając na moją reakcję. – Deszcz sam sobie przygrywa własną melodię. Płaczące niebo jest najwdzięczniejszą istotą, jeśli można je tak nazwać, jaka istnieje. Trzeba tylko umieć odnaleźć ukryte w tym piękno.
To dziwne, ale w tej całej paplaninie był jakiś sens.
Ani się spostrzegłem, a minąłem tabliczkę z nazwą swojej wioski. Obróciłem się przez ramię by powiedzieć gadatliwemu kompanowi, że dalej już nie musi ze mną iść. Jednak jego już nie było. Zdziwiłem się. Przecież nie mógł rozpłynąć się w powietrzu! Na drodze za mną nie było nic. Tylko kilka kałuż. Ani śladu żywego człowieka. Jak na mój gust, to nie było do końca normalne…


TEKST B

Leżałem w bezruchu na kanapie wsłuchując się w miarowe uderzanie kropli deszczu o szybę. Padało już trzeci dzień, a ja nie mogłem wyjść. Nie mogłem nawet chodzić, od urodzenia jestem częściowo sparaliżowany. Nigdy jednak nie miałem żalu do nikogo o ten stan. To nie była wina moich rodziców, ani lekarzy, tak już po prostu miało być. Praktycznie nigdy nie tęskniłem za chodzeniem, bo nigdy nie zaznałem jego uroków. Tak samo z wieloma innymi rzeczami. Teraz leżąc w suchym, ciepłym domu zacząłem marzyć by wyjść na dwór. Chciałem poczuć krople deszczu na swoim ciele, chciałem w końcu w jakiś sposób poczuć się wolny. Pamiętam, że kiedyś poprosiłem o to mamę, lecz ona odmówiła ze strachu, że mogę załapać jakąś infekcję…
Poruszam rękoma i mogę siedzieć, lecz nie na tyle, by móc jeździć na wózku inwalidzkim. Jestem taką lalką, która musi czekać aż właściciel ją nakarmi, ubierze, umyje… Mam siedemnaście lat. Nigdy nie miałem dziewczyny, nigdy nie byłem w szkole, nigdy nie byłem nad morzem czy w górach, nigdy nie chodziłem… Chciałbym żyć normalnie, ale wiem, że to niemożliwe, już na to za późno. Teraz pozostaje mi tylko czekać na to co będzie.
Zamknąłem oczy słuchając szeptu boskich łez. Jakby z oddali dobiegała do mnie muzyka lecąca z głośników w pokoju siostry. W mojej głowie wszystko nasiąknięte było odgłosem kropli uderzających o ziemię i okno. Poczułem jak powoli zapadam się w ciepłe ramiona Morfeusza.


„To ja sen, chwytam cię za rzęsę
To ja sen, jestem jedynym sensem
To ja sen, chwytam cię za rzęsę
To ja sen, jestem jedynym sensem….”*

Wstałem z łóżka, powoli spuszczając nogi na podłogę i podszedłem do drzwi. Ja stoję! Ja… chodzę! Wiedziałem, że to tylko sen, ale chodzenie nawet we śnie było tak piękne, tak niewiarygodnie przyjemne… Nacisnąłem klamkę. Drzwi ustąpiły i stanąłem na progu. Znajdowałem się jakby pomiędzy dwoma światami. Przede mną rozciągał się magiczny świat, prawdziwy świat, za sobą miałem idyllę, więzienie, które od zawsze podświadomie chciałem opuścić. Za sobą miałem swoją ułomność… Zacząłem schodzić po kamiennych stopniach, aż w końcu znalazłem się na trawniku przed domem, którego już nie było. Stałem na leśnej polanie, padał deszcz. Ciepłe krople uderzały o moje ciało wsiąkając w ubranie. Rozpostarłem szeroko ręce i twarz uniosłem ku niebu. To było cudowne. Po chwili byłem już cały mokry. Wszystko to było tak niewiarygodnie prawdziwe. Słońce przechodziło przez kropelki tworząc tęczę, magiczne kolory rozpościerały się pośród traw. Czułem się wolny, pierwszy raz odkąd pamiętam nie byłem uwięziony przez swoją chorobę, ani przez nadopiekuńczą matkę, stałem się w pełni człowiekiem. Zacząłem iść przed siebie i nagle znalazłem się pośród wysokich, szarych budynków. Szedłem opustoszałą ulicą w strugach, chłodnego już, deszczu. Nadal czułem, ze otacza mnie jakaś swoista magia, jakiś czar, który sprawił to wszystko. Wszędzie w koło słychać było jak ciężkie krople uderzają o beton. Rozglądając się dookoła widziałem rzeczy jakby surrealistyczne, dla mnie. Zdawało mi się, że czyjeś czułe ramiona mnie oplatają, tulą, wyobrażałem sobie kogoś, kto mnie kocha. Nie matkę, nie rodzinę, bo oni chyba tylko się nade mną litują. Wyobrażałem sobie dziewczynę, która kocha mnie za to, że to jestem JA, taki jaki jestem… Deszcz zaczął uwalniać z mojej duszy każde, nawet najgłębsze pragnienie. Chciałem kiedyś grać w piłkę, pływać, chodzić po górach lub po prostu CHODZIĆ… Teraz we śnie, moje marzenie o chodzeniu się spełniło…

Stuk -puk, stuk-puk, stuk-puk…

Miarowe uderzenia kropelek o brudne szyby. Nie stało się nic czego bym żałował. Chodziłem zatopiony między strugami rzęsistego deszczu. Taczał mnie świat pogrążony w idylli, świat mokry od boskich łez. Wszystko nagle stawało się czyste, moje ciało i dusza także. Spacer pośród ciężkich kropli sprawił, że na reszcie poczułem się człowiekiem. To takie cudowne uczucie, takie piękne. Każdemu może wydawać się to śmieszne, lecz ja idąc ulicami miasta stawałem się kimś innym. Nie wiem, kto sprawił, że w mojej podświadomości powstało takie urojenie, ale dziękuje temu komuś za to. Nie chcę się budzić. Chcę na zawsze zostać tutaj.
Nigdy nie czułem się tak wolny jak teraz. Mimo świadomości, że to tylko sen wszystko było dla mnie prawdziwe. Moje przemoknięte ubranie, odgłos stawiania stopy na mokrym chodniku, a nawet smak deszczu. Nagle poczułem jak ktoś łapie moją dłoń, jak ktoś wymawia moje imię…

„Stoję sam, na chorym rozwidleniu moich jaźni
Stoję sam na rozgałęzieniu dróg
Stoję sam, na chorym rozwidleniu moich jaźni
Stoję sam w nieznośnej akupunkturze wyborów i spraw
Stoję sam… Stoję sam…”**


- Michael, Michael… - głos najpierw dobiegał jakby z daleka, lecz po chwili wiedziałem, że to mówi moja siostra. Otworzyłem oczy. – Zaraz przyjedzie doktor na wizytę kontrolną…
Wróciłem do rzeczywistości, do mojego więzienia. Na powrót stałem się ułomną namiastką człowieka. Jednak już z pewną tajemnicą. Tego uczucia, jakie doświadczyłem we śnie nie odbierze mi nikt. To na zawsze będzie moje. Nie wiedziałem, czy to kiedykolwiek się powtórzy, ale to nie ważne. Teraz wiem co to znaczy wolność. Chociaż taka urojona, taka senna mara, ale jednak wolność. Ktoś kiedyś powiedział, że wolność umysłu jest o wiele ważniejsza niż wolność ciała. Tak właśnie się stało. Pozbyłem się przynajmniej części swoich więzów, które przez lata krępowały moją duszę.
Niby to był tylko sen, chory chłopak, który śnił o czym, co chciał zrobić to nic nadzwyczajnego. Jednak dla mnie to był przełom, teraz mogłem umrzeć, bo przynajmniej spacerowałem w deszczu…



*L.U.C - ”Sen.”
**L.U.C – “Sen tymenty w magazynie”


Koniec pojedynku:
15 czerwca


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Dorii




Dołączył: 10 Maj 2009
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:03, 02 Cze 2009    Temat postu:

1.Pomysł
Jeden i drugi tekst przypadł mi do gustu, jednak pomysł w tekście A o wiele bardziej mnie zaciekawił, ponieważ bohater "poznawał" na nowo deszcz i uczył się go
A - 3
B-2

2.Styl
Myślę, że oba teksty, przynajmniej dla mnie, są bardzo dobre. Nie widziałam niczego do czego mogłabym się przyczepić.
A-2,5
B-2,5

3.Realizacja tematu
W tekście A o wiele bardziej podobało mi się rozwinięcie tematu. Bohater spaceruję "naprawdę" w deszczu i to mnie ujęło. Jednak tekstowi B niczego nie brakuje...
A-0,5
B-0,5

4.Ogólne wrażenie

Tekst A ujął mnie pomysłowością i przedstawieniem bohaterowi zalet deszczu, gdy ten ich nie widział. Zaintrygowało mnie to, iż "krępy człowieczek" nagle zniknął. Muszę przyznać, że tekst B poruszył delikatny temat osoby niepełnosprawnej, co na pewno chwyta za serce. Jednak o wiele bardziej podoba mi się tekst A.

A - 3
B - 1

Razem:

A-9
B-6


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dorii dnia Wto 20:48, 02 Cze 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Liz




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 960
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:39, 02 Cze 2009    Temat postu:

Ekhem, Dorii, chyba trochę pomyliłaś punktacje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Scatty_Rikki




Dołączył: 07 Sty 2009
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:57, 04 Cze 2009    Temat postu:

Pomysł: Cóż, pomysły są wyrównane. Nie wiem za bardzo, o czym moge się tu rozpisać.
A: 2,5
B: 2,5

Styl: Tekst B czytało mi sie lżej, aczkolwiek było trochę literówek. Myślę, że autorka nie sprawdziłą go dobrze. A tekście A było mnóstwo błędów interpunkcyjnych.
A: 2
B: 3

Realizacja tematu: Zrealizowany.
A: 0,5
B: 0,5

Ogólne wrażenie: W sumie nie wiem. Tekst B czytało mi się lżej, jednak trochę bardziej chyba podobał mi się A.
A: 2,25
B: 1,75

Razem:
A: 7,25
B: 7,75


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Astrum




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 275
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: szlak Stampede
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:16, 04 Cze 2009    Temat postu:

Pomysł:
A: 2
B: 3
Spodziewałam się prawdziwego spaceru w prawdziwym deszczu. Tekst B mnie zaskoczył. Motyw człowieka, który pojawia się nie wiadomo skąd, pokazuje nową drogę i nagle znika jest mi już niestety znany.

Styl:
A: 2,5
B: 2,5
Style są w miarę porównywalne, błedy pojawiały się w obu opowiadaniach.

Realizacja tematu:
A: 0,5
B: 0,5
Zrealizowany.

Ogólne wrażenie:
A: 1,75
B: 2,25
Tekst B podobał mi się bardziej. Po prostu.

Razem:
A: 6,75
B: 8,25


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Dajen




Dołączył: 04 Kwi 2009
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Biłgoraj
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:48, 04 Cze 2009    Temat postu:

Pomysł:
A. 1,5
B. 3,5

Musze wyraźnie zaznaczyć swoją opinię po przez punktację. Tekst A był zwyczajny, taki, jakiego się spodziewałam widząc temat. Oczywiście miał walory: refleksyjny dialog, dwupostaciowa natura deszczu, opisy. Jednak sam pomysł był banalny. Scenariusza z tekstu B absolutnie się nie spodziewałam. Realizując temat autorka porusza problematykę wychodzącą po za istotę owego deszczu. Wzbudziłaś we mnie emocje, współczucie, żal. Spacer w deszczu ukazany w formie snu to oryginalny pomysł, do tego dochodzi fantastyczne wykonanie i powstaje dobry kawał tekstu.

Styl:
A. 2
B. 3

Czego się czepię. Tekst A: "rosły kałuże", "Złapałem się na rozmyślaniu, co by było gdybym i ja miał coś co na chwilę po tym, jak kolejne krople deszczu opadłyby a moją skórę, osuszałyby mnie." - nie rozszyfrowałam tego zdania. Mężczyzna nie lubi deszczu, więc dlaczego piszesz o 'mozolnym spacerku'. Spacerowicz słyszał kierowcy przez głośne odgłosy deszczu, natomiast gdy ten zalecił mu wsłuchanie się w deszcz, mężczyzna nie potrafił wyłapać odgłosu kropel - sama sobie przeczysz. W tekście B jedynie literówki.

Realizacja tematu:
A. 0,5
B. 0,5

Ogólne wrażenie.
A. 1
B. 3

Każdy preferuje co innego w literaturze a do mnie dotarł bardziej tekst B, uważam, że był lepszy. Tyle.

Podsumowanie.
A. 5
B. 10


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Liz




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 960
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:34, 22 Cze 2009    Temat postu:

Pomysł:
Tekst A: 2
Tekst B: 3

Hm, muszę powiedzieć, że po temacie spodziewałam się czegoś całkiem innego, więc oba teksty mnie jak najbardziej zaskoczyły. W A refleksje i to właśnie "poznawanie", o którym wspomniała Dorii było całkiem ciekawe. W B motyw snu. Moim zdaniem lepszy od pomysł A, choć i tak nie zniewalający. Swoją drogą, to sama nie wiem czego się spodziewałam.

Styl:
Tekst A: 2,5
Tekst B: 2,5

W A siedziała interpunkcja (przecinki przed "że" i takie tam). Czytało się średnio, nie jednym tchem, ale też nic nie nużyło. Styl tekstu B też nie był zachwycający. Poziom mniej więcej podobny, o.

Realizacja tematu:
Tekst A: 0,5
Tekst B: 0,5

Zrealizowano.

Ogólne wrażenie:
Tekst A: 2
Tekst B: 2

Remis, ot. Naprawdę nie jest w stanie powiedzieć, który spodobał mi się bardziej. Oba miały swoje plusy i minusy. Myślę, że poziom obu tekstów podobny. Średni, zadowalający.

Podsumowując:

Tekst A zdobył 7 punktów.
Tekst B zdobył 8 punktów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Rieen




Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ruda Śląska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:18, 13 Paź 2009    Temat postu:

Tekst A: 35
Tekst B; 40

Zwycięski tekst jest autorstwa: MONOKE


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Piórem Feniksa Strona Główna -> Spiżarnia karczemna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | | UNTOLD Style by ArthurStyle
Regulamin